- Co do Mołdawii, mam wrażenie, że Voronin nie przyjedzie. Jeśli chodzi o Łukaszenkę, jest mniej więcej tak samo; sądzę, że też go nie będzie - oznajmił Solana podczas spotkania szefów resortów spraw zagranicznych państw unijnych w Luksemburgu. Unijny dyplomata wcześniej mówił, że na szczycie Mołdawię będzie reprezentować premier Zinaida Grecianii. Dodał, że nie jest pewien co do Białorusi, gdyż może się to zdecydować w ostatniej minucie, podczas wizyty na początku przyszłego tygodnia w Brukseli ministra spraw zagranicznych tego kraju Siarhieja Martynaua. Solana dodał, że jeszcze nie wie, kto - prezydent Wiktor Juszczenko czy premier Julia Tymoszenko - będzie reprezentować na szczycie Ukrainę. Szef unijnej dyplomacji minimalizował znaczenie nieobecności na majowym szczycie przywódców państw zaproszonych do Partnerstwa Wschodniego. - Ważne będą problemy poruszane na szczycie, który odbywa się w momencie krytycznym, gdyż te kraje pogrążone są w bardzo poważnym kryzysie gospodarczym. Wsparcie UE, nawet jeśli nie przełoży się na duże sumy, ma bardzo poważne znaczenie polityczne - podkreślił. Solana zwrócił też uwagę na to, że część przywódców państw UE może nie przybyć na szczyt. - Wielu z nich będzie, więcej niż zakładano. Lecz sami wiecie, że na tym szczeblu jest bardzo trudno zgromadzić wszystkich - tłumaczył. Większość europejskich przywódców nie potwierdziła jeszcze swej obecności na szczycie w Pradze, w przeddzień zmian rządu Republiki Czeskiej. Premier Mirek Topolanek, którzy przewodniczył od 1 stycznia Radzie UE, ustąpi miejsca Janowi Fischerowi. Prezydencja czeska pozostawiła krajom członkowskim decyzję co do tego, kto będzie je reprezentował na szczycie - prezydent, premier czy minister spraw zagranicznych. Partnerstwo Wschodnie to inicjatywa przewidująca zacieśnienie stosunków między UE a jej wschodnimi sąsiadami. Białoruś i Mołdawia zostały zaproszone do niej obok Armenii, Azerbejdżanu, Gruzji i Ukrainy.