"Stern" wskazuje, że może się okazać, iż amerykańskie państwo zaangażuje się na wielką skalę w banki i firmy ubezpieczeniowe. Rozważa się też ograniczenie zarobków menedżerów. Takie posunięcia były dotąd w USA nie do pomyślenia - podkreśla pismo. W artykule zwrócono uwagę, że Stanom Zjednoczonym - "awangardzie kapitalizmu i wolnych rynków" - z najwyższym trudem przychodzi udostępnienie 700 miliardów dolarów z pieniędzy podatników na ratowanie branży finansowej. Republikanie i Demokraci ostro krytykują strategię ministra skarbu Henry'ego Paulsona. W istocie chodzi o to, jaką swobodę działania dostanie minister i jakimi warunkami obwarowana zostanie pomoc dla wstrząsanych kryzysem branż - kontynuuje "Stern". Demokraci żądają m.in. redukcji wynagrodzeń i odpraw menedżerów w firmach, które skorzystają z państwowej pomocy. Oznaczałoby to - uważa niemieckie pismo - nie tylko pomoc finansową dla tych firm, ale także bezpośrednią ingerencję państwa w ich politykę biznesową. W USA byłoby to posunięciem niezwykłym. Paulson jest sceptycznie nastawiony do takich warunków. Twierdzi, że ograniczenie zarobków menedżerów powstrzymałoby mniejsze banki od udziału w rządowym programie ratunkowym. Zwolennicy tych ograniczeń uważają, że to bluff; wybór między bankructwem a redukcją najwyższych uposażeń jest prosty - mówią Demokraci w Kongresie. Tygodnik pisze, powołując się na "Wall Street Journal", że w jednym punkcie osiągnięto już porozumienie: państwo będzie mogło przejmować udziały w firmach, od których odkupi nieściągalne obecnie kredyty hipoteczne. Wielkość udziałów ma zależeć od wielkości wsparcia finansowego. "Stern" pisze też, że najwyraźniej postanowiono już przeznaczyć dodatkowe środki dla właścicieli domów. Zdecydowano się nie dopuszczać do licytacji w przypadku hipotek, wykupionych przez rząd w ramach programu ratunkowego. W artykule przytoczono krytyczną opinię demokratycznego senatora Richarda Durbina o programie ratunkowym. Durbin przyrównał obecną sytuację do tej sprzed inwazji na Irak: "Tak samo, jak powinniśmy byli wtedy zadać więcej pytań o istnienie broni masowego rażenia w Iraku, tak teraz musimy zadać więcej pytań o to, do czego to wszystko ma doprowadzić".