W sobotę Korea Północna zagroziła "świętą wojną" Ameryce i Korei Południowej. Reżim zapowiedział, że może rozpocząć wojnę "w dowolnym czasie" i użyć broni jądrowej. Miałaby to być odpowiedź na "lekkomyślne" jego zdaniem manewry amerykańsko-południowokoreańskie. Jak pisze "Daily Telegraph", "czasami może się wydawać, że groźby rozbrzmiewające na Półwyspie Koreańskim są tylko grą; a prawdą jest, że dziwaczne wybryki Kim Dzong Ila przez lata wydawały się komedią". Jednak powtórne sankcje nałożone przez USA i groźby "świętej wojny" nie są "bezcelowym rytuałem" - stwierdza dziennik. Gazeta podkreśla, że reżim Kim Dzong Ila jest coraz bardziej niestabilny. W związku ze słabym stanem zdrowia Kim Dzong Ila, podejrzewa się, że trwa przekazywanie władzy. Ponadto, podobno "na ministrach wykonuje się egzekucje, a rywale są zamieszani w tajemnicze wypadki samochodowe. Nie wiadomo kto tak naprawdę ma przewagę" - pisze "Daily Telegraph". Gazeta wskazuje, że największe znaczenie ma to, że Korea Północna "posiada broń jądrową, ostatnio wydała rozkaz zatopienia południowokoreańskiego statku, na pokładzie którego zginęło kilkadziesiąt osób, jest zamieszkiwana przez miliony głodujących ludzi, których może ogarnąć anarchia". Według dziennika, jedynym krajem, który mógłby wywrzeć realny wpływ na reżim Kim Dzong Ila są Chiny, dla których jednak nie istnieje "dobre rozwiązanie". W wyniku północnokoreańskiej rewolty Chiny nie chcą być zalane milionami uchodźców. Kraj ostrożnie odnosi się do zjednoczenia Korei, ponieważ zagroziłoby ono regionalnej hegemonii Państwa Środka. Chiny powinny być bardziej "proaktywne" - mają one silniejszą pozycję, a ich postawa na arenie międzynarodowej jest "bardziej odpowiedzialna". Niechęć do potępienia Phenianu za zatopienie statku "Daily Telegraph" nazywa "żałosną", podkreślając, że Pekin nie ociągał się ze skrytykowaniem izraelskiego ataku na flotyllę z pomocą dla Gazy. Chiny muszą pogodzić się z tym, że w ich interesie leży zachęcenie Korei Północnej do spokojnego przekazania władzy oraz do delikatnego ekonomicznego zbliżenia się tego państwa do regionu, co mogłoby zostać osiągnięte "za pomocą wielostronnych zadań". Nadzieję na poprawienie sytuacji dziennik widzi we wrześniowym posiedzeniu kierownictwa Partii Pracy Korei, podczas którego może zostać wyłoniony następca Kim Dzong Ila. Jeśli tak się stanie, listopadowy szczyt G20 w Seulu będzie dobrym momentem na ujawnienie warunków zdjęcia sankcji z Korei Północnej.