W piątek doszło do poważnego wypadku w Uralskich Zakładach Elektrochemicznych, które znajdują się w pobliżu Jekaterynburga. O sprawie w komunikatach poinformowała zarówno firma, jak i kontrolująca ją państwowa agencja Rosatom, która kontroluje rosyjski przemysł energetyki jądrowej. "W dniu 14 lipca o godzinie 9:13 czasu lokalnego (6:13 w Polsce - red.), w zamkniętym pomieszczeniu warsztatu nr 53 Uralskich Zakładów Elektrochemicznych rozhermetyzowano butlę z sześciofluorkiem zubożonego uranu o objętości jednego metra sześciennego" - czytamy w oświadczeniu. Komunikat zawiera też informację, że jedna osoba została ranna. Po godzinie 10:00 czasu polskiego agencja TASS, powołując się na służby ratunkowe poinformowała, że w wyniku wypadku jedna osoba zmarła. Rosjanie: Nie ma zagrożenia dla ludzi Rosatom podkreśla, że "incydent został szybko zlokalizowany i nie stwarzał zagrożenia dla ludności" i trwa dekontaminacja warsztatu, czyli proces usuwania substancji potencjalnie niebezpiecznych. W oświadczeniu pojawia się zdanie, że w zakładach przeprowadzono badania poziomu promieniowania. Ma pozostawać w normie i według rosyjskich władz nie ma zagrożenia dla ludzi i środowiska. Czytaj więcej: Wywiad: Rosjanie kontynuują zaminowywanie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej Rosatom wskazuje też, że zubożony sześciofluorek uranu jest produktem ubocznym przetwarzania sześciofluorku uranu na wzbogacony uran. Związek ten ma być 1,7 razy mniej radioaktywny, niż naturalny uran. Uralskie Zakłady Elektrochemiczne to największe na świecie przedsiębiorstwo zajmujące się wzbogacaniem uranu. Proces ten służy późniejszej produkcji paliwa jądrowego dla elektrowni atomowych. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!