W Andaluzji, na pogotowiu, dyżury lekarskie trwają 24 godziny, od 5.00 do 5.00 rano. "Najwięcej błędów i niedopatrzeń popełnianych jest o świcie, kiedy lekarze są wyczerpani" - czytamy w oświadczeniu związku zawodowego. Piotr P. został przyjęty po północy i dwie godziny później wypisany. Zmarł po południu w schronisku dla bezdomnych. Zdaniem przewodniczącego związku, Nicasio Marina, przyczyną podjęcia takiej decyzji było prawdopodobnie zmęczenie lekarza. - Nie mogę zaświadczyć, że został popełniony ewidentny błąd. Mogę natomiast poinformować, że ostatnie godziny całodobowego dyżuru zwiększają ryzyko, że tak mogło się stać. Jednak odpowiedzialnym byłby nie tyle lekarz, co system - zapewnia Nicasio Marin. Rzecznik Praw Obywatelskich Andaluzji zażądał wszczęcia dochodzenia na pogotowiu w Virgen de Rocio - w szpitalu, do którego przewieziono Polaka. Rzecznik twierdzi, że po śmierci Piotra P. pod adresem placówki napływają nowe skargi dotyczące złej pomocy medycznej udzielanej chorym bez ubezpieczenia zdrowotnego.