Obserwator OBWE, który był obywatelem amerykańskim, został zabity na terytorium opanowanym przez prorosyjskich separatystów z samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej. Wraz z nim ranne zostały dwie osoby: obywatele Niemiec i Czech. "Wczoraj, po incydencie, wszystkie patrole zostały odwołane do baz. Dziś większość, jeśli nie wszystkie, także były odwołane. Jutro wznowimy pracę, ale z pewnymi ograniczeniami" - oświadczył Hug. Wyjaśnił, że OBWE śledzi sytuację w strefie konfliktu za pomocą kamer i ze stacjonarnych stanowisk obserwacyjnych. Hug przekazał, że OBWE ma zamiar przeprowadzić własne śledztwo w sprawie tego zdarzenia, niezależnie od śledztwa, które prowadzą władze ukraińskie. "Jesteśmy także w kontakcie z ludźmi, którzy faktycznie kontrolują sytuację w miejscu incydentu" - powiedział. Wiceszef misji OBWE ocenił, że wybuch miny pod samochodem OBWE świadczy, iż mińskie porozumienia w sprawie konfliktu w Donbasie nie są realizowane. "Niezależnie od naszych wysiłków ku ograniczeniu napięcia ci, którzy chcą przemocy znajdą sposoby jej zastosowania" - oświadczył. "Należy powstrzymać przemoc, a strony konfliktu powinny wypełniać zobowiązania w kontekście bezpieczeństwa. I nie tylko bezpieczeństwa obserwatorów, lecz wszystkich tych, którzy obawiają się o swoje życie, bo mińskie porozumienia nie są realizowane" - podkreślił Hug. Pojazd OBWE wybuchł w niedzielę w godzinach porannych po najechaniu na minę w miejscowości Pryszyb w powiecie słowianoserbskim w centralnej części obwodu ługańskiego. Pryszyb leży w odległości 2 km od linii podziału w Donbasie, za którą znajdują się ukraińskie siły rządowe. Obserwatorzy OBWE poruszali się dwoma pojazdami opancerzonymi. Hug mówił w niedzielę w Kijowie, że na drodze, po której jechali członkowie misji, nie powinno być żadnych min. Przypomniał, że zakaz stosowania min zawarto w mińskich porozumieniach w sprawie konfliktu w Donbasie jeszcze w 2014 r. Z Kijowa Jarosław Junko