Dotychczas rocznie w syryjskich aresztach umierało średnio pięć osób. - Liczba ofiar śmiertelnych w aresztach rośnie i wygląda na to, że jest przedłużeniem brutalnej pogardy dla ludzkiego życia, które obserwujemy codziennie na ulicach Syrii - powiedział pracownik AI, Neil Sammonds. Zmarli, wszyscy mężczyźni i chłopcy, zostali zatrzymani podczas rozpoczętych w marcu masowych protestów antyrządowych. Na przynajmniej 52 ciałach stwierdzono ślady tortur lub znęcania się, które spowodowały zgon aresztowanych. Niezależny patolog sądowy, który na prośbę organizacji zbadał część przypadków, ustalił, że ofiary odniosły rany w skutek bicia, biczowania, podpalania, nacinania i dźgania. Większość ofiar pochodzi z prowincji Homs i Dara, gdzie dochodziło do największych demonstracji. Zmarłych w aresztach znaleziono także w pięciu innych prowincjach - Damaszek, Rif Damaszk, Idlib, Hama i Aleppo. Amnesty International wezwała Radę Bezpieczeństwa ONZ, aby przekazała sprawę tortur Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu w Hadze, nałożyła na Syrię embargo na broń oraz zamroziła aktywa prezydenta Baszara el-Asada i jego najbliższych współpracowników. - Biorąc pod uwagę powszechność łamania praw w Syrii, uważamy, że śmierć aresztowanych można zaliczyć do zbrodni przeciwko ludzkości - powiedział Sammonds. Organizacja poinformowała również, że sporządziła listę nazwisk ponad 1,8 tys. osób, które zginęły od czasu rozpoczęcia demonstracji. Tysiące innych Syryjczyków zostało aresztowanych, a wiele z nich trzymanych jest w izolacji w nieznanych miejscach.