Przeprowadzony w poniedziałek i wtorek (1 i 2 czerwca) sondaż opinii publicznej wykazał, że 64 proc. dorosłych Amerykanów z "życzliwością" odniosło się do uczestników protestów, 27 proc. jest im przeciwna, a 9 proc. nie miało zdania na ich temat. Nie zgadzają się z Trumpem Ponad 55 proc. ankietowanych Amerykanów nie poparło sposobu, w jaki Donald Trump próbuje radzić sobie z protestami. 40 proc. "zdecydowanie" nie zaaprobowała jego postępowania. Z aprobatą prezydent USA spotkał się u jednej trzeciej badanych, jest to jednak niższy odsetek od 39 proc. Amerykanów akceptujących jego prezydenturę. Pogłębiony kryzys W opinii mniej niż jednej czwartej Amerykanów biorących udział w sondażu, przemoc wobec protestujących była właściwą reakcją władz. Ich zdaniem towarzyszące demonstracjom niszczenie mienia podważyło wiarygodność demonstrantów i całego protestu. Badani są zdania, że protesty pogłębiły poczucie kryzysu w kraju przytłoczonym pandemią koronawirusa i przyczynią się do spowolnienia gospodarki. Ryzyko polityczne Wyniki sondażu wskazują, zdaniem badaczy, na ryzyko polityczne Donalda Trumpa, który przyjął twarde stanowisko wobec protestów i zapowiedział wprowadzenie armii dla ich stłumienia, zwiększając tym samym szanse Joe Bidena, kandydata demokratów w jesiennych wyborach prezydenckich. Odrębny sondaż Reuters/Ipsos odnotował przewagę Bidena nad Trumpem wśród zarejestrowanych wyborców. Wzrosła do 10 pkt proc., co stanowi największy odsetek od początku kwietnia, kiedy to były wiceprezydent stał się prawdopodobnym kandydatem swej partii. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski