Naczelny kot łowczy - to stanowisko Palmerston sprawował przez cztery lata. Brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych poinformowałoo emeryturze w specjalnym oświadczeniu rozesłanym do mediów. Czytamy w nim, że epidemię kot spędził na wsi, w domu jednego z pracowników MSZ. I spodobało mu się na tyle, że - jak głosi oświadczenie - "przyjął zaproszenie, by zostać na stałe".Na twitterze Palmerston zamieścił dziś zdjęcie ze swojego nowego domu. A dokładniej - z jego okolic. Jak informuje, ma już swoje ulubione drzewo do wdrapywania się. "Udawałem, że śpię, podsłuchując rozmowy dygnitarzy" W liście rezygnacyjnym, opublikowanym na tym samym koncie i podpisanym przy pomocy odcisków łap, były już pracownik ministerstwa tłumaczy, że potrzebuje trochę czasu dla siebie, choć przyznaje, że brytyjski wywiad odczuje jego stratę. I przypomina o swoim "zagraniu firmowym": "Udawałem, że śpię, podsłuchując rozmowy zagranicznych dygnitarzy".Tego ranka na Wyspach pojawiło się wiele oficjalnych oświadczeń w związku z kotem z MSZ. Swoje wydało też schronisko dla kotów i psów w Battersea. To tam Palmerston rozpoczynał swoją błyskotliwą karierę. "W imieniu wszystkich naszych pracowników, kotów a nawet psów, życzymy Palmerstonowi wszystkiego najlepszego w kolejnym rozdziale jednego z jego dziewięciu żyć" - czytamy w oświadczeniu placówki.