Według wyników przytoczonych przez prywatną telewizję POP drugie miejsce zajęła Słoweńska Partia Demokratyczna (SDS), zdobywając poparcie nieco mniejsze niż 20 proc. Lider SDS przywódca opozycji, konserwatywny b. premier Janez Jansza, prowadził kampanię wyborczą z więzienia, gdzie odsiaduje karę dwóch lat pozbawienia wolności, skazany za korupcję w związku z wielkim kontraktem na zakup broni zawartym z fińską firmą Patria. Cerar uznał osiągnięty przez jego partię wynik za "dobry rezultat". "Pokazuje, że ludzie wybrali zaangażowanie w inną kulturę polityczną, która nie dzieli" - powiedział szanowany w kraju profesor prawa konstytucyjnego, który założył swoją partię zaledwie kilka tygodni przed wyborami z garstką naukowców i przedsiębiorców. Jego kampania wyborcza koncentrowała się wokół kwestii moralności w polityce i znalazła oddźwięk w społeczeństwie po skandalach korupcyjnych ostatnich lat - ocenia agencja AFP. Jansza, który uważa się za ofiarę polowania na czarownice i więźnia politycznego, oznajmił w niedzielę na Twitterze, że nie mógł głosować po odrzuceniu jego prośby o nadzwyczajną przepustkę z więzienia i potępił "niesprawiedliwe" jego zdaniem wybory. Agencja AFP przypomina, że Jansza mógł głosować przez internet, ale nie zarejestrował się na czas. Według pierwszych ocen w nowym 90-osobowym parlamencie znajdzie się siedem partii, w tym założone przez odchodzącą premier ugrupowanie Sojusz Alenki Bratuszek (ZAB), które osiągnęło wynik ok. 5 proc. Jej poprzednia partia, rządząca dotychczas Pozytywna Słowenia, która wygrała poprzednie wybory w 2011 roku, nie przekroczyła 4-procentowego progu wyborczego, zdobywając 2,5 proc. głosów. Trzecie miejsce według sondażu powyborczego zajęła Demokratyczna Partia Emerytów Słowenii (DeSUS) z wynikiem 9,7 proc., a następne nowa Partia Zjednoczonej Lewicy (7 proc.). Przedterminowe wybory są konsekwencją złożenia w maju rezygnacji przez premier Bratuszek, która podała się do dymisji, gdy utraciła przywództwo w Pozytywnej Słowenii. Na nadzwyczajnym zjeździe PS 26 kwietnia na stanowisko szefa ugrupowania powrócił jego założyciel, burmistrz Lublany, Zoran Janković, który rok wcześniej z powodu zarzutów o korupcję przekazał Bratuszek funkcję lidera partii. Bratuszek, pierwsza kobieta na stanowisku premiera Słowenii, uważana była przez zagraniczne rynki za gwaranta politycznej stabilności i finansowej odpowiedzialności. Jej gabinet uratował zagrożone bankructwem słoweńskie banki, zasilając je w ubiegłym roku sumą ok. 3,3 mld euro. Uchroniło to kraj przed koniecznością skorzystania z pomocy zagranicznej, jednak wywindowało jego deficyt budżetowy. Z krytyką prowadzonej przez Bratuszek polityki gospodarczej występował Janković. Szefowej rządu udało się wprawdzie zapobiec groźbie niewypłacalności państwa, ale słoweński sektor bankowy jest wciąż daleki od stabilizacji, a niezbędne są ponadto reformy systemy emerytalnego i rynku pracy oraz sanacja finansów państwowych.