U podnóża słowackich Tatr nadal leżą tysiące nieuprzątniętych drzew powalonych przez jesienną wichurę. To właśnie po nich zaczął się błyskawicznie rozprzestrzeniać ogień. Gaszenie utrudnia niedostępny, wysokogórski teren, dlatego do akcji wysłano trzy śmigłowce i czołg gaśniczy. Pożar objął pas o długości ponad 3 kilometrów. W związku z pożarem zamknięto wszystkie szlaki tamtejsze turystyczne. Ruch na popularnej Drodze Wolności odbywa się wahadłowo, kiedy wiatr wieje w przeciwnym kierunku. Strażacy przypuszczają, że ogień zaprószył nieostrożny turysta; prawdopodobnie był to niedopałek papierosa. Dodajmy, że to już 24. pożar, jaki wybuchł od początku roku na wiatrołomach po potężnej wichurze, która nawiedziła Słowację w listopadzie; nawałnica uznana została za największą od stu lat katastrofę ekologiczną na Słowacji.