Miasto swoje działanie tłumaczy tym, że Romowie zanieczyszczali okolicę i nie płacili za wywóz śmieci. Natomiast mieszkańcy osiedla podkreślają, że odcięto jedyny dojazd dla karetek pogotowia, a za murem czują się jak więźniowie. Prezydent Seredu Martin Tomczanyi argumentuje, że takie działania były konieczne dla porządku i bezpieczeństwa. Okolica bramy stała się bowiem wielkim wysypiskiem śmieci. "To definitywne rozwiązanie. Dziś już tam panuje porządek i nie będą narastać długi za śmieci. Romom podstawimy na podwórko wielki kontener, który wywiezie się po zapełnieniu" - mówił "Pravdzie" Tomczanyi. Dodał, że jeśli mieszkańców nie stać na wywóz nieczystości, będą mogli odpracować to w ramach prac publicznych, takich jak zamiatanie ulic. Mury już wcześniej pojawiały się wokół romskich osiedli na Słowacji, głównie w jej wschodniej części. Wyrosły m.in. w Ostrovanach, Seczovciach, Trebiszovej, czy Michalovcach. Słowackie organizacje zajmujące się prawami człowieka regularnie nagłaśniają problem murów wokół romskich osiedli i domagają się, aby do prawa budowlanego dodać zapis o zakazie przestrzennej i społecznej segregacji.