Tygodnik wychodzi w swoich rozważaniach od wypowiedzi polskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego dla czeskiej telewizji w dniu podpisania porozumienia o amerykańskiej tarczy antyrakietowej, że teraz musi być dla Rosji jasne, iż Polska i Republika Czeska już do niej nie należą. Wypowiedź ta "skrywa niewypowiedziane twierdzenie: że nie dotyczy to Słowacji" - pisze "Respekt", wysuwając tezę, że ostatnio Słowacja zajmuje coraz bardziej prorosyjskie stanowisko. Według tygodnika, rozbieżności między Słowacją i Czechami odnośnie do Rosji zarysowały się po raz pierwszy na szczycie NATO w kwietniu tego roku. "Słowaccy politycy ostro sprzeciwiali się czeskim wysiłkom zmierzającym do objęcia amerykańskiej bazy radarowej w Czechach planami NATO.(...) Słowacka inklinacja ku Rosji stała się jasna, gdy premier Słowacji Robert Fico otwarcie powiedział w związku z wojną w Gruzji, że to ona jest jej winna" - czytamy. Prorosyjskie stanowisko Słowacji tygodnik tłumaczy m.in. przyczynami pragmatycznymi: przez Słowację biegną rurociągi naftowe i gazowe z Rosji, na czym Bratysława sporo zarabia. Poza tym - w odróżnieniu od innych państw środkowoeuropejskich - Słowacja jest całkowicie zależna od rosyjskiej ropy i gazu. "Respekt" pisze również, że Fico "po prostu podziwia obecnego premiera Rosji Władimira Putina", za "sposób, w jaki sprywatyzował całe państwo skupiając je we własnych rękach dużo skuteczniej niż swego czasu komuniści". Tygodnik zarzuca przy tym słowackiemu premierowi, że udało mu się pod pewnymi względami pójść w ślady Putina. "Sprywatyzował scenę polityczną, praktycznie całkowicie niszcząc opozycję, a dwie mniejsze partie koalicyjne - Partię Ludową- Ruch na rzecz Demokratycznej Słowacji i Słowacką Partię Narodową - przeistaczając w posłuszne satelity". "Respekt" ostrzega przy tym, że wkrótce w ślady Słowacji mogą pójść dwa inne państwa: Węgry, gdzie "inny niebezpieczny populista Viktor Orban prawdopodobnie odniesie druzgocące zwycięstwo w wyborach" w 2010 r., i Czechy, gdzie premierem ma szansę zostać "wielki przyjaciel Fico", socjaldemokrata Jirzi Paroubek. "Rosja nie będzie musiała nic robić, wystarczy, że poczeka na urzeczywistnienie się rozłamu w Europie Środkowej, na którym jej zależy od lat 90." - pisze tygodnik.