Andreja Kiskę, który pełnił urząd prezydenta w latach 2014-2019, szef wywiadu wojskowego zapewnił, że przekazał informacje o pracownikach ambasady Rosji odpowiednim ministrom i instytucjom. "Byłem jednak przekonany, że stan ambasady rosyjskiej czy liczba pracowników nie są właściwe i że dzieje się tam wiele złego". Były prezydent zgodził się, że zakres działań rosyjskiego wywiadu jest szerszy i mniej amatorski, niż ten wynikający z nagrania służb dokumentującego werbunek pracownika portalu dezinformacyjnego przez pracownika ambasady Rosji w Bratysławie. Nagranie jest dowodem, który pozwolił na zatrzymanie w ubiegłym tygodniu dwóch osób i postawienie im zarzutu szpiegostwa na rzez Federacji Rosji. Były prezydent o wpływach prorosyjskich influencerów Aktywność rosyjskich szpiegów, zdaniem Kiski, można dostrzec w tym, że na Słowacji są silne wpływy prorosyjskich influencerów. "Krótko mówiąc, na podstawie działalności tych osób można było podejrzewać, że wpływ rosyjskich służb bezpieczeństwa jest ogromny". Były prezydent jest na politycznej emeryturze. Angażuje się w pomoc dla Ukrainy, szczególnie wspiera dzieci chore na nowotwory. Jeszcze przed objęciem urzędu prezydenta założył organizację charytatywną "Dobry Anioł". Wspólnie ze współpracownikiem, w czasie działań wojennych odwiedzili Lwów. W podróży nie towarzyszyli Kisce agenci ochrony, która należy mu się jako byłej głowie państwa.