Przedsiębiorstwa te obiecywały zyski w wysokości 30 proc. Pod koniec ubiegłego tygodnia ogłosiły, że nie tylko nie mogą wypłacać zysków, ale również nie mogą zwrócić wkładów. Od soboty w siedzibie obu firm w Popradzie, Koszycach, Bratysławie i innych słowackich miastach zbierają się wierzyciele. Wszyscy domagają się zwrotu pieniędzy. Oszukani ludzie oskarżają władze słowackie. Te, mimo że wiedziały o podejrzanych interesach obu firm, nie zareagowały na czas. Premier Słowacji Mikulas Dzurinda oświadczył wczoraj, że jego rząd nie może brać odpowiedzialności za działalność prywatnych przedsiębiorstw. Tym samym oszukani przez nie klienci nie mogą liczyć na państwowe odszkodowania.