Według krytyków obecnego nowego stylu doszło wręcz do zerwania linii kontynuacji z pontyfikatem Benedykta XVI, który znacznie bardziej przywiązany był do tradycji. Zjawisko coraz bardziej ambiwalentnych ocen Franciszka odnotowują watykaniści. Włoski portal Vatican Insider zwraca uwagę, że niektóre środowiska tradycjonalistów zarzucają mu nadmierną skromność, unikanie insygniów władzy i właściwych papieżowi strojów, zwłaszcza tych bogato zdobionych. Oznacza to - ich zdaniem - faktyczne obniżanie autorytetu i powagi urzędu papieża. Sytuacja, kiedy papież nosi prostą białą sutannę, a pod nią zwykłe czarne spodnie, zdejmuje czasem piuskę, gdy spada mu z głowy, na ręce ma plastikowy zegarek i nosi stare czarne buty, przywiezione jeszcze z Argentyny na konklawe, budzi wręcz konsternację wszystkich tych, którzy chcieliby w następcy świętego Piotra widzieć uosobienie władzy czy wręcz monarchę. Watykanista Andrea Tornielli odnotowuje także inny kierowany wobec Franciszka zarzut, że poprzez fakt, iż od chwili wyboru kładzie nacisk na to, że jest przede wszystkim biskupem Rzymu, "podważa prymat Piotrowy". Zdumienie i nieprzychylne oceny tradycjonalistów wywołuje też decyzja papieża o mianowaniu ośmiu kardynałów doradców, którzy mają mu pomóc w reformie krytykowanej Kurii Rzymskiej. To również - według przeciwników nowego stylu rządów, wprowadzanego konsekwentnie przez Franciszka za Spiżową Bramą - może oznaczać lekceważenie świętości postaci papieża - wskazuje Vatican Insider. Sami przedstawiciele Kurii Rzymskiej występują niekiedy otwarcie przeciwko takim interpretacjom mediów, według których jej głęboka reforma i osłabienie faktycznej władzy jest jednym z priorytetów papieża. Zastępca watykańskiego sekretarza stanu arcybiskup Angelo Becciu w niedawnym wywiadzie dla dziennika "L'Osservatore Romano", odnosząc się do prasowych komentarzy na temat skali zmian w Kurii, oświadczył stanowczo, że wszelkie hipotezy na ten temat są przedwczesne. Włoscy komentatorzy zauważają, że styl papieża Bergoglio budzi ogromny entuzjazm wiernych, o czym świadczy obecność 80-100 tys. ludzi na jego audiencjach generalnych, mszach i spotkaniach na południowych modlitwach. Z niedawnego raportu na temat tak zwanego efektu Franciszka przedstawionego w Turynie wynika, że we Włoszech doszło do masowego powrotu wiernych do Kościoła i do spowiedzi. Z drugiej jednak strony, o czym również mogą często przekonać się watykaniści w Rzymie na podstawie kontaktów z duchowieństwem i hierarchią kościelną oraz przedstawicielami środowisk świeckich związanych z Kościołem, z mieszanymi uczuciami ocenia się wybory podejmowane przez nowego papieża. Jako niewłaściwa odbierana jest decyzja o zamieszkaniu w watykańskim hotelu zamiast w Pałacu Apostolskim czy rezygnacja z widocznych symboli papieskiej władzy. To wszystko odbiera powagę papieżowi - zauważają wszyscy ci, którzy chcieliby, aby następca Benedykta XVI kontynuował jego linię powrotu do dawnych tradycji, sugestywnych strojów i dawnych korzeni papiestwa oraz wyraźniej hierarchiczności. Papież przesadza - można wręcz usłyszeć od reprezentantów starszego pokolenia rzymskiego duchowieństwa. Bardzo krytycznie odnieśli się oni do rozpowszechnionej przez dziennik "Corriere della Sera" i inne włoskie gazety wypowiedzi Franciszka, który zaraz po wyborze na widok aksamitnej czerwonej peleryny z futrem z gronostajów, miał powiedzieć ceremoniarzowi papieskiemu, by sam ją założył i dodał: "karnawał się skończył". Prawdziwość tych słów jest wręcz kwestionowana. Gdyby Franciszek był następcą Jana Pawła II, wówczas różnice w stylu sprawowania posługi nie byłyby tak widoczne, gdyż polski papież przyzwyczaił wiernych do spontanicznych zachowań. Tyle tylko, że wiele jego oryginalnych i spektakularnych gestów, zwłaszcza z pierwszych lat pontyfikatu, gdy stale przełamywał bariery i wychodził do wiernych, zostało już zapomnianych.