Materiał z wielomiesięcznego dziennikarskiego śledztwa ukazał się w miniony poniedziałek. Dziennikarze za pomocą urządzenia do wykrywania fałszywych przekaźników telefonii komórkowej dowiedli, że w stolicy kraju ktoś śledzi połączenia telefoniczne w okolicy parlamentu. Po publikacji reportażu, we wtorek, minister bezpieczeństwa publicznego Ralph Goodale poinformował, że Kanadyjska Królewska Policja Konna (RCMP, czyli policja federalna) oraz CSIS (wywiad) wszczęły własne dochodzenia w tej sprawie. Ani RCMP, ani CSIS nie prowadziły bowiem w sąsiedztwie parlamentu żadnych czynności z wykorzystaniem "International Mobile Subscriber Identity (IMSI) catchers", czyli urządzeń imitujących przekaźnik telefonii komórkowej. Za pomocą takich fałszywych przekaźników można nie tylko identyfikować numery telefonów działających w promieniu do pół kilometra od przekaźnika, ale także podsłuchiwać rozmowy i czytać przesyłane SMS-y. Dziennikarze w swoim śledztwie użyli urządzenia, które pozwala wykryć w pobliżu fałszywy przekaźnik. Urządzenie to, CryptoPhone, wygląda jak telefon komórkowy, ale kiedy jego sygnał jest przechwytywany, alarmuje użytkownika o IMSI catchers. Następnie za pomocą innego urządzenia dziennikarze potwierdzili obecność fałszywego przekaźnika w pobliżu parlamentu. Fałszywe przekaźniki są używane od lat przez kanadyjską policję i wywiad, jednak ich stosowanie podlega kontroli. W minionych latach kanadyjskie media wielokrotnie pisały o wykorzystywaniu tych urządzeń przez policję w różnych śledztwach, m.in. przeciw mafii. Chiaż jednak zarówno wywiad, jak i RCMP zapewniają, iż działają zgodnie z prawem, to w opinii wielu prawników wykorzystanie przekaźników IMSI jest na granicy prawa. Podnoszony jest problem, że policja, tropiąc przestępców, uzyskuje i następnie przechowuje także dane prywatnych osób, na których podsłuchiwanie nikt nie wydał zgody. Dziennik "The Globe and Mail" pisał w ub.r. o użyciu fałszywego przekaźnika w jednym z kanadyjskich więzień, w którym szukano telefonów przemycanych na teren więzienia, ale przy okazji naruszono prywatność strażników więziennych. Nie wiadomo, czy fałszywych przekaźników w Ottawie używali przestępcy, czy np. wywiady innych krajów. Ten, kto umieścił przekaźnik IMSI w pobliżu parlamentu, miał w swoim zasięgu nie tylko parlament, ale także budynek Langevin Block, gdzie mieści się biuro premiera Kanady, siedzibę ministerstwa obrony, budynek telewizji CBC, a także ambasady USA i Izraela. Dziennikarze CBC zwrócili się do amerykańskiej firmy specjalizującej się w bezpieczeństwie elektronicznym, która po analizie otrzymanych wyników uznała, że działające w Ottawie fałszywie przekaźniki mogły być zagranicznej produkcji. Z kolei cytowany anonimowo kanadyjski ekspert zajmujący się bezpieczeństwem elektronicznym uznał, że wyniki mogą wskazywać na Rosję. Powiedział, że w przeszłości rosyjski wywiad umieścił fałszywy przekaźnik w pobliżu siedziby kanadyjskiego wywiadu. CBC zwróciło się o komentarze do ambasad Rosji, Chin, Izraela i USA. Rosjanie uznali za "bezpodstawne" wszelkie sugestie, że wykorzystanie fałszywego przekaźnika mogło być ich działaniem. Chińczycy takie sugestie uznali za "nieodpowiedzialne". Ambasada Izraela poinformowała, że nic jej na ten temat nie wiadomo, a ambasada USA odmówiła komentarza. Jednak wcześniej eksperci, z którymi rozmawiali dziennikarze, tłumaczyli, że na podstawie charakterystyki wyników namierzania fałszywych przekaźników można zidentyfikować ich producenta. Kolejny ekspert wyjaśniał, że takie "przeczesywanie" terenu za pomocą urządzeń identyfikujących, jakie numery telefonów komórkowych są w pobliżu, jest stosowane w ramach zapewniania bezpieczeństwa szczególnie chronionym obszarom. Dzieje się tak m.in. w Waszyngtonie. W środę CBC opublikowało kolejny materiał o fałszywych przekaźnikach telefonii komórkowej zidentyfikowanych pod koniec lutego br. działających na lotnisku w Montrealu. Również w tym przypadku nie wiadomo, kto instalował te urządzenia. Jak podawały kanadyjskie media, podobne dziennikarskie śledztwa prowadzono już w Australii, Norwegii, USA i Wielkiej Brytanii. z Toronto Anna Lach