Jak przekazano, drugi funkcjonariusz otrzymał opiekę lekarską i krótko później powrócił do pełnienia obowiązków służbowych. Ślady śmiercionośnej substancji znaleziono w jego krwi dopiero po zbadaniu pobranej od niego próbki metodą inną niż standardowe. Sprawa jest nadal badana. Przypomnijmy, że na początku marca 2018 roku 66-letni Siergiej Skripal - były pułkownik rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU i współpracownik brytyjskiego wywiadu, w przeszłości skazany w Rosji za szpiegostwo na rzecz Wielkiej Brytanii - oraz towarzysząca mu 33-letnia córka Julia stracili przytomność przed centrum handlowym w brytyjskiej miejscowości Salisbury po kontakcie z nowiczokiem, po czym trafili do szpitala w stanie krytycznym. Po kilku tygodniach opuścili szpital i obecnie są pod opieką brytyjskich służb bezpieczeństwa. W kontakt z nowiczokiem wszedł także przypadkowo policjant Nick Bailey podczas przeszukania domu Skripalów. Jego stan przez pewien czas był ciężki, ale ostatecznie wyzdrowiał. Kilka miesięcy po ataku na Skripala i jego córkę porzucona przez zamachowców buteleczka z logo popularnej marki perfum zawierająca nowiczok została przypadkowo znaleziona przez mężczyznę, który, nieświadomy zawartości flakonu, podarował go swojej partnerce. Oboje trafili do szpitala, kobieta zmarła. O próbę zabicia Skripalów władze brytyjskie oskarżyły Rosję, co doprowadziło do głębokiego kryzysu w relacjach między Londynem i Moskwą. Wielka Brytania wydaliła grupę rosyjskich dyplomatów, a w ślad za nią uczyniło to w geście solidarności ponad 20 państw. Rosja odrzuca oskarżenia i utrzymuje, że zamach na Skripalów był prowokacją służb brytyjskich.