Skrzypce były prezentem, który otrzymał od swojej narzeczonej Wallace Hartley, lider orkiestry "Titanica", która do ostatniej chwili grała na pokładzie, aby uspokoić pasażerów. Instrument wyłowiono potem z morza wraz ze zwłokami Hartleya odnalezionego na powierzchni Atlantyku w pasie ratunkowym. Przetrwały, gdyż znajdowały się w futerale i skórzanej torbie. Zwrócone narzeczonej, po jej śmierci, dostały się Armii Zbawienia, a w końcu, poprzez kolejne generacje właścicieli, trafiły na aukcję w Devizes (wym. dywajzys) w południowo-zachodniej Anglii. W szybkiej licytacji cena błyskawicznie przekroczyła 100 tysięcy funtów i po 10 minutach zwyciężył klient oferujący telefonicznie 900 tysięcy funtów. Skrzypcom z "Titanica" daleko do wartości Stradivariusów i Amatich. Ale jak stwierdził komentator BBC, cena tych skrzypiec odzwierciedla fakt, że jest to nie tylko instrument muzyczny, lecz instrument historii.