Plastikowy, dziesięciolitrowy kanister został zakopany zaledwie kilka centymetrów pod gruntem. Pojemnik zawierał dokumenty starannie zapakowane w plastikowe okładki, różne chemikalia oraz instrukcje do skonstruowania bomby. Natychmiast pojawiły się pytania, czy jest to sensacyjna spuścizna po Frakcji Czerwonej Armii (RAF) - organizacji, która w latach 70. i 80. XX wieku wsławiła się serią morderstw i ataków terrorystycznych. Według informacji, do których dotarł tygodnik "Spiegel", wstępna analiza znalezionego materiału wskazuje jednak na inną organizację terrorystyczną - "Komórki rewolucyjne" (RZ). Wśród znalezisk znajduje się między innymi artykuł z kwietnia 1980 roku. Pochodzi z publikacji "Revolutionär Zorn", gazety "Komórek rewolucyjnych". Organizacja miała na koncie całą serię tzw. ataków kolanowych. Nazwa wzięła się stąd, że terroryści strzelali ofiarom w kolana, ale w przeciwieństwie do RAF - nie zabijali ludzi z premedytacją. Bunkier powstał na początku lat 80. ubiegłego wieku "Komórki rewolucyjne" przeprowadziły około 200 zamachów, w większości bombowych. "Rote Zora", kobiece odgałęzienie bojówek, dokonało zamachu bombowego na Federalny Trybunał Konstytucyjny. Istniał też międzynarodowy oddział RZ, którego członkowie brali udział w ataku na konferencję OPEC (1975). Byli też odpowiedzialni za porwaniu samolotu Air France z Aten do Entebbe (1976). Akcjami tymi dowodziła palestyńska organizacja terrorystyczna. Według informacji "Spiegla" znalezione w skrytce chemikalia to kwas siarkowy, octowy i solny. Rzeczniczka dolnosaksońskiej policji powiedziała, że bunkier powstał na początku lat 80. "Ale kryjówki w ziemi pasują również do wizerunku RAF. Grupa terrorystyczna, odpowiedzialna za 34 morderstwa, tworzyła różne składy ziemne, magazyny wszystkiego, czego RAF potrzebował w walce z systemem. Pistolety maszynowe, karabiny, pistolety, granaty ręczne, amunicja, materiały wybuchowe, dokumenty, pieniądze. Ile takich składów wykopano, wciąż nie wiadomo, po prostu dlatego, że wiele z nich nie zostało jeszcze znalezionych. Wiadomo, że RAF miała swoje podziemne składy nie tylko w Niemczech, ale także w Holandii, Belgii, Francji, Szwajcarii" - pisze dziennik "Tagesspiegel", a "Spiegel" cytuje dodatkowo osobę, która mówi o 40-50 kryjówkach w samym tylko regionie Stuttgartu.