Manifestacja na razie przebiega skromnie. Są traktory, ciężarówki, czołgi. Jak informuje dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda, sporo zwiezionych osób uciekło. Innych pilnują tajniacy. Ci którzy przyszli skandują: "Tak Łukaszenka". Ale to niewielka grupa w porównaniu z dotychczasowymi protestami opozycji. Zdaniem korespondentki PAP, na Placu Niepodległości w Mińsku zgromadziło się kilkanaście tysięcy ludzi. Zebrani na placu trzymali flagi państwowe Białorusi i sztandary różnych instytucji - ministerstw, państwowych związków zawodowych, partii komunistycznej. Plac jest otoczony przez milicję, a wejście na niego jest możliwe po kontroli osobistej. "Za Baćku, za Białoruś" - krzyczeli zebrani. W rozmowach z mediami przekonywali, że chcą stabilności. Na placu ok. godziny 12.30 (11.30 w Polsce) był już tłum, chociaż jeszcze godzinę wcześniej było w miarę pusto. Uczestnicy przychodzili na plac zorganizowanymi grupami po kilkadziesiąt osób. Ludzi otaczali funkcjonariusze bezpieczeństwa w cywilu. - Nie dajmy się oszukać. To aktywna mniejszość próbuje zdestabilizować sytuację w kraju - krzyczeli w centrum placu dwie kobiety, którym biło brawo ok. 50 osób. - Większość obywateli to zadowoleni i szczęśliwi ludzie - oni siedzą w domu - mówi jedna z kobiet. - Po co tu przyszłaś! Jesteś wrogiem Białorusi! - krzyczeli zebrani na kobietę, która przekonywała, że doszło do fałszerstw wyborczych. - Sprzedałaś się! Zdradziłaś pamięć swoich przodków - mówią głośno. W pewnym momencie w innym miejscu dochodzi do sprzeczki między starszą panią a kilkoma osobami. - Wy nic nie wiecie o historii! - krzyczała kobieta. - To pani nic nie wie! - odpowiadali jej. Po chwili okazało się, że wszyscy są "za Łukaszenką". - Nie chcę burzliwych zmian, a popieram starą władzę - powiedziała kobieta, która przyjechała z Połocka. Nie chciała jednak się przedstawić ani powiedzieć, gdzie pracuje. Jej zdaniem w wyborach nie było żadnego kandydata, który mówiłby coś sensownego i gwarantował, że w kraju będzie spokojnie. - My po prostu nie chcemy przemocy - wyjaśniła. Na pytanie, czy słyszała o brutalnych pobiciach ludzi przez milicję w czasie protestów, odpowiedziała, że tak. - To była przesada - przyznała. O tym, że w Mińsku ma się odbyć wielki wiec poparcia dla władz, poinformowały w sobotę media niezależne. Według ich informacji do stolicy w zorganizowany sposób miały przyjechać grupy ludzi z różnych regionów kraju. Swiatłana Cichanouska ogłosi się prezydentem? Tymczasem na Litwie Swiatłana Cichanouska przygotowuje oświadczenie, w którym ogłosi swoje zwycięstwo w wyborach prezydenckich 9 sierpnia - podała "Rzeczpospolita". - Odpowiednie oświadczenie obecnie jest przygotowywane - powiedziała gazecie Anna Krasulina, przedstawicielka sztabu Swiatłany Cichanouskiej. Z kolei przeciwnicy Łukaszenki organizują się przed pokojowym marszem, która ma dziś przejść ulicami stolicy Białorusi. Rozsyłają sobie przez internet apel o pojawienie się, w którym w możemy przeczytać: "Przez cały tydzień Białorusini z całego kraju wychodzą na ulicę w prostym celu: by bronić swoich praw. Skala działań solidarnościowych osiągnęła precedensową skalę. Ludzie wychodzili na ulicę nawet w wioskach gdzie mieszka 50 osób. Ale najważniejszym dniem jest 16 sierpnia. Dziś musimy wyruszyć na decydujący pokojowy marsz i pokazać dyktatorowi oraz światu czego chcemy. Nadszedł czas". Hitem opozycyjnego białoruskiego internetu i wielką reklamą dzisiejszego antyreżimowego protestu jest to nagranie amerykańskiego aktora i karateki - legendarnego Chucka Norrisa skierowane wprost do Aleksandra Łukaszenki. "Mam krótką wiadomość dla Saszy Łukaszenki. Sasza, wiesz, że gdy kroję cebulę, to nie ja płaczę, tylko cebula płacze. Jeśli nie zmienisz postawy, to przyjadę do jednej z twoich rezydencji i sprawię, że Ty będziesz płakał". Krzysztof Berenda Opr. Nicole Makarewicz Czytaj na stronie RMF24.pl