- Strony przedstawiły dziś swoje stanowiska - powiedział reprezentujący państwo polskie prof. Krzysztof Drzewicki. - Sprawa jest trudna, ma szalenie istotne znaczenie, bo jest sprawą pilotującą. Czeka na rozpatrzenie bowiem prawie 100 podobnych spraw, dotyczących roszczeń zabużańskich. Dlatego decyzja jest istotna dla wszystkich. - Różnimy się zasadniczo - dodał Drzewicki, wyjaśniając, że zdaniem skarżących państwo nie wypełnia swoich zobowiązań, a na skutek zmian własnościowych zmniejsza się liczba możliwości kompensaty. Strona rządowa uważa natomiast, że w przypadku około 90 proc. zabużan zaspokojono roszczenia, rozdzielając działki na Ziemiach Zachodnich, a ponadto ustawodawstwo nie pozwala na sformułowanie prawa do własności, lecz jest jedynie przepis pozwalający się o nią starać. Jerzy Broniowski, urodzony w 1944 roku w Wieliczce, domaga się odszkodowania za dom i ziemie pozostawione przez jego babkę we Lwowie. Babka Broniowskiego, podobnie jak wiele innych osób mieszkających na wschodnich terenach przedwojennej Polski, straciła własność po przesunięciu polskich granic. Sprawa ta została przekazana w 1996 roku europejskiej Komisji Praw Człowieka, która dwa lata później przekazała ją Trybunałowi Praw Człowieka. W marcu 2002 roku postanowiono, że zdecydują o niej sędziowie Trybunału. Polska zobowiązała się do wypłacenia odszkodowania dla repatriantów zabużańskich, których w latach 1944-1953 było 1,75 mln. Począwszy od 1946 roku polskie prawo przewidywało, że poszkodowani mogą uzyskać odszkodowanie "w naturze" - mogli kupować ziemie należące do państwa, potrącając koszty dóbr, pozostawionych na wschodzie. Ale od czasu wejścia w życie ustawy z 10 maja 1990 roku administracja lokalna, która jest zobowiązana do odpowiedzi na żądania odszkodowań, nie dysponuje wystarczającą ilością ziemi, by spełnić ich wymagania. Broniowski, podobnie jak 90 tys. innych osób, ma prawo do odszkodowania za dobra, pozostawione za wschodnią granicą Polski. Majątek jego babki oceniono na 1.949.560 ówczesnych złotych. Broniowski twierdzi, że jego rodzina otrzymała tylko 4 proc. tej sumy - babka kupiła małą działkę budowlaną w 1981 roku. Drzewicki powiedział, że wyroku w tej sprawie należy się spodziewać za kilka miesięcy. Dodał, że równocześnie sprawę mienia zabużańskiego rozpatruje w Polsce Trybunał Konstytucyjny i w podobnym czasie może zapaść jego rozstrzygnięcie.