- Było bardzo dużo pytań do instytucji unijnych - do Rady, do Parlamentu, też do Komisji Europejskiej. Mniej do Polski i Węgier. Te pytania, które padały do instytucji potwierdziły szereg wątpliwości i zastrzeżeń, które Polska podnosiła w swojej skardze, dotyczących braku precyzji definicji zawartych w zaskarżonym rozporządzeniu. W szczególności definicji państwa prawnego, (...) braku przewidywalności, jeśli chodzi o stosowanie tych przepisów (...), bardzo szerokiego marginesu uznania instytucji unijnych przy stosowaniu tego rozporządzenia. To są kwestie bardzo istotne - podsumował we wtorek rozprawę pełnomocnik RP przed TSUE Bogusław Majczyna. - Zobaczymy, czy Trybunał uzna, że ta ogólnikowość przepisów rozporządzenia jest na tyle duża, że nie spełnia wymagań wynikających z traktatów, zasady pewności prawa, i wtedy stwierdzi nieważność tego rozporządzenia. Czy jednak, mimo że przepisy są mało precyzyjne, to uzna, że będą mogły być precyzowane w praktyce i w drodze kolejnych orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości. Mam nadzieję, że Trybunał wybierze tę pierwszą drogę i uzna, że te wady są na tyle istotne, te przepisy są tak źle skonstruowane, tak ogólne, że trzeba stwierdzić ich nieważność, ale zobaczymy - dodał. "O nowym unijnym narzędziu pozwalającym KE wstrzymywać wypłaty funduszy państwom łamiącym praworządność, 27 sędziów TSUE i sędziowie z 12 państw członkowskich rozprawiali wczoraj przez 5 a dziś przez 6 godzin. To dowód na to, jak kontrowersyjne i potężne może być to narzędzie" - komentuje obecna w Luksemburgu dziennikarka Polsat News Dorota Bawołek. Opinia TUSE przedstawiona 2 grudnia Rzecznik generalny TSUE Manuel Campos Sanchez-Bordona poinformował, że opinia w procedowanej sprawie zostanie przedstawiona 2 grudnia br. Odpowiadając na pytania wszystkie strony procesu podtrzymały swoje stanowiska. Pełnomocnik RP wskazał, że instytucje unijne "bardzo rozszerzająco" interpretują art. 322. Traktatu o Funkcjonowaniu UE, (dot. uchwalania i wykonywania budżetu Unii oraz kontroli podmiotów odpowiedzialnych), o który został oparty mechanizm warunkowości. - My mamy inną interpretację. Uważamy, że ze względu na treść rozporządzenia, punkt ciężkości jest położony na przestrzeganie zasad praworządności, a nie na kwestie finansowe i że to nie mieści się w zakresie tej podstawy prawnej - wyjaśnił Majczyna. Pytany, czy na podstawie przebiegu rozprawy mógłby się pokusić o przewidywanie, jaki będzie wyrok, odparł: "Często są niespodzianki. Bardzo ciężko jest przewidzieć. Czasami wydaje się z pytań, że Trybunał zmierza w jedną stronę, a później rozstrzygnięcie jest zaskakujące i nie takie jak się można było spodziewać. Nie chciałbym zgadywać, jak potoczy się sytuacja z tym rozporządzeniem". Sprzeczne stanowiska Rady UE i KE Odniósł się również do sprzecznych stanowisk Rady UE i Komisji Europejskiej, która ujawniła się przy jednej z kwestii. Chodziło o katalog naruszeń, które powinny powodować uruchomienie mechanizmu warunkowości. Rada uznaje, że powinien on być zamknięty, KE - odwrotnie. - To jest coś, co wiąże się z ogólnikowością przepisów. To pokazuje, że nawet instytucje miedzy sobą, już teraz, różnie interpretują te przepisy rozporządzenia w bardzo istotnej kwestii. (...) Potwierdza to trafność zarzutów Polski dotyczących tego, że rozporządzenie jest niejasne, narusza zasadę pewności prawa. Trudno mówić o pewności prawa, gdy w tak podstawowym elemencie już na wstępie są tak daleko idące rozbieżności - skonkludował Majczyna. Rozprawa przed TSUE dotyczy tzw. mechanizmu warunkowości, służącego ochronie budżetu UE w przypadku naruszenia praworządności w państwach członkowskich. Chodzi o skargi, jakie na ten mechanizm złożyły w marcu Polska i Węgry.