Cztery lata temu klasztor ojców kapucynów położony w Sansepolcro w Toskanii został przejęty przez benedyktyńskie zakonnice oliwetki i oddany pod opiekę świętego Berbarda Tolomei. Matką przełożoną została 40-letnia siostra Maria, która szybko zyskała sympatię lokalnej społeczności i zamieniła opactwo w centrum życia religijnego i kulturalnego. Zajęła się remontem, stworzyła miejsca noclegowe dla pielgrzymów i wynajmowała przestrzenie na chrzty, wesela i komunie. Rządy matki przełożonej w Sansepolcro dobiegły jednak końca. Jak donosi "La Republica", siostra Maria się zakochała. Na temat tego, jak dokładnie przebiegło jej odejście z zakonu, pojawiły się w prasie spekulacje. Niektórzy sugerowali nawet, że została do niego zmuszona. "The Telegraph" cytuje słowa zakonnicy, która skomentowała sprawę krótko: "Chcieli opowiedzieć historię, pozwólmy im to zrobić". "Sprawa jest bardziej skomplikowana" - dodała. Jak poinformowała, po tym, co się wydarzyło, trudno jej będzie utrzymać relację z Kościołem. Ta wypowiedź tylko podsyciła plotki o wyrzuceniu jej z zakonu z powodu związku z mężczyzną pochodzącym z okolicy. Biskup diecezjalny Riccardo Fontana stwierdził, że nie miał nic wspólnego ze skłonieniem zakonnicy do odejścia, to była interwencja Stolicy Apostolskiej. "To bardzo bolesna sytuacja dla wszystkich zaangażowanych" - podkreślił. Wiadomo na pewno, że siostra Maria powróci do stanu świeckiego. Jak donosi "La Republica", po jej odejściu w klasztorze pozostały zaledwie trzy siostry - jedna 80-letnia i dwie nowicjuszki. Nie było możliwości, by poradziły sobie z utrzymaniem kompleksu. Klasztor został oficjalnie zamknięty, a klucze zwrócono kapucynom. Zgromadzeniu oliwetek zabrakło zakonnic, które mogłyby tam mieszkać.