Najostrzejszą ocenę sytuacji przedstawił znany szwajcarski dysydent i teolog ksiądz Hans Kueng, który od lat krytykuje Watykan i Benedykta XVI. W opublikowanym w poniedziałek wywiadzie dla dziennika "La Repubblica" Kueng stwierdził, że obecne wydarzenia z masowym wyciekiem poufnych dokumentów i wewnętrznymi konfliktami dowodzą słabości Benedykta XVI. "Odnosi się wrażenie, że papież nie jest zdolny do pełnienia posługi" - powiedział były uniwersytecki kolega Josepha Ratzingera. Papież "poświęca wiele godzin każdego dnia na pisanie książek zamiast na rządzenie Kościołem. W szeregach Kurii Rzymskiej szerzy się opinia, że nie rządzi. Jeżeli chce pisać książki, lepiej byłoby, żeby pozostał wielkim profesorem i teoretykiem" - dodał teolog. Zdaniem Kuenga Watykan pozostał "średniowiecznym dworem", w którym zasiada "monarcha absolutny", a dominują w nim prastare "kostiumy i obrzędy", zaś podstawowym wymogiem jest "uległość". Szwajcarski teolog po raz kolejny opowiedział się za gruntowną reformą. "Mam nadzieję, że mój były kolega Joseph Ratzinger nie przejdzie do historii Kościoła jako papież, który nie zrobił niczego na rzecz jego reformy" - oświadczył ks. Hans Kueng. "Corriere della Sera" twierdzi, że jednym z mocodawców wycieku tajnych dokumentów i poufnych listów do papieża jest włoski kardynał, którego nazwiska nie ujawnia. Lecz lista podejrzanych jest dłuższa - zastrzega największa włoska gazeta. Watykanista dziennika kładzie nacisk na to, że cały skandal i wewnętrzna walka odbywa się wyłącznie w środowisku włoskich hierarchów. Jednocześnie przytacza opinię, że to dopiero początek dochodzenia i należy w najbliższym czasie spodziewać się dalszych aresztowań w Watykanie po tym, jak w środę zatrzymano papieskiego kamerdynera Paolo Gabriele. Włoski publicysta katolicki Vittorio Messori w artykule na łamach "Corriere della Sera" zwraca uwagę, że trzeba koniecznie pamiętać o tym, iż skandal z zatrzymaniem kamerdynera i kradzieżą dokumentów nie dotyczy Kościoła, ale Watykanu. W jego opinii nawet tak bulwersujące wydarzenie nie ma żadnego znaczenia religijnego, zaś toczące się postępowanie nie ma nic wspólnego z instytucją Kościoła.