Po fali krytyki sekretarz generalny ONZ Kofi Annan przyznał, że duchowy przywódca Tybetańczyków nie został umieszczony na liście zaproszonych gości, by nie rozzłościć Chin. Pekin uważa bowiem Tybet za część Chin a Dalajlamę, który opuścił Tybet w 1959 r., za osobę podburzającą do niepokojów. Decyzję ONZ skrytykowały jednak nawet Stany Zjednoczone, które zwykle bardzo ostrożnie podchodzą do spraw związanych z Chinami, nie chcąc zaprzepaszczać ogromnych możliwości handlowych z Pekinem. Już w poniedziałek ponad tysiąc światowych przywódców religijnych zgromadzi się w siedzibie ONZ w Nowym Jorku na czterodniowym Milenijnym Szczycie w sprawie pokoju na świecie.