Jak informuje, wielu byłych chórzystów musiało poddać się terapii ze względu na urazy psychiczne, spowodowane molestowaniem seksualnym oraz nadużyciem przemocy ze strony duchownych, którzy sprawowali kierownicze funkcje w chórze. Reżyser i kompozytor Franz Wittenbrink, który do 1967 r. mieszkał w internacie dla chórzystów w Ratyzbonie, mówił o panującym tam "wyrafinowanym systemie sadystycznych kar, połączonym z pożądaniem seksualnym". Ówczesny dyrektor internatu miał wieczorami wyszukiwać w sypialni dwóch lub trzech chłopców, których zabierał do swego mieszkania. Tam częstował ich winem i oddawał się masturbacji. - "Wszyscy o tym wiedzieli. Nie umiem sobie wyjaśnić, dlaczego brat obecnego papieża Georg Ratzinger, który od 1964 r. był dyrygentem chóru katedralnego, miał nic o tym nie wiedzieć - powiedział Wittenbrink, cytowany przez "Spiegla". Według niego jeden z uczniów tego samego rocznika popełnił samobójstwo tuż przed maturą. "Spiegel" informuje, że biskupstwo w Ratyzbonie zdecydowało się na ujawnienie przypadków molestowania w chórze dopiero w zeszłym tygodniu, gdy tygodnik zwrócił się do diecezji o zajęcie stanowiska w tej sprawie. Podejrzenia koncentrują się na dwóch duchownych, którzy sprawowali kierownicze funkcje w chórze. Obaj zmarli w 1984 roku i obaj - jak powiedział rzecznik diecezji Clemens Neck - byli za te czyny skazani na kary pozbawienia wolności. Jeden z nich, były nauczyciel religii, został w 1958 roku wydalony ze służby w gimnazjum muzycznym chóru chłopięcego w Ratyzbonie. Drugi był przez kilka miesięcy kierownikiem internatu przy tym gimnazjum i podobno został skazany w 1971 roku. Brat papieża: Nie wiedziałem o nadużyciach w chórze Brat papieża, ksiądz Georg Ratzinger, powiedział dziennikowi "La Repubblica", że nie wiedział o przypadkach nadużyć seksualnych w kierowanym przez niego chórze katedralnym z Ratyzbony. Oświadczył, że w "niektórych stwierdzeniach" widzi wrogość wobec Kościoła. - Mówimy o zupełnie innym pokoleniu, nie o latach, kiedy ja tam byłem - podkreślił ks. Ratzinger, który chórem kierował w latach 1964-1994. Opisane incydenty miały zaś dotyczyć lat 1958-1959. - Nie chcę powiedzieć nic więcej, ale pragnę odnotować, że dostrzegam pewną wrogość wobec Kościoła; wydaje mi się, że za niektórymi stwierdzeniami stoi świadome występowanie przeciwko Kościołowi - ocenił starszy brat Benedykta XVI w opublikowanej w niedzielę rozmowie z rzymską gazetą. Zapytany zaś o to, dlaczego tak długo milczano o tych przypadkach, odparł: "Powtarzam, mnie wtedy nie było, nie było mnie w chórze, kiedy doszło do przypadków, o których się mówi". - Jeśli wymiar sprawiedliwości zechce, żebym złożył zeznania, oczywiście będę gotów to zrobić, ale nie jestem w stanie udzielić informacji o żadnym czynie karalnym, gdyż nimi nie dysponuję, nigdy o czym nie wiedziałem - oświadczył ks. Ratzinger. Dodał następnie: "Za moich czasów, a więc po tych faktach, panował klimat dyscypliny i rygoru, co było także oczywiste. Dążyliśmy do wysokiego poziomu muzycznego, artystycznego". - Ale jednocześnie był klimat ludzkiego zrozumienia, prawie jak w rodzinie - zapewnił brat papieża, który - jak ujawniła w niedzielę "La Repubblica" - przebywał w ostatnich dniach w Watykanie.