Pojawienie się ich w sieci wywołało we Włoszech olbrzymie zamieszanie oraz falę protestów. Główny inspektor ochrony danych osobowych zażądał już w środę natychmiastowego zablokowania strony internetowej Centralnego Urzędu Skarbowego, ale jego nawoływania okazały się próżne. Wciąż można bowiem wejść na skopiowane strony, a nawet kupić prawo wglądu do nich na internetowych aukcjach. Na inicjatora opublikowania zeznań podatkowych - wiceministra finansów Vincenzo Visco - posypały się gromy krytyki. Pozwy przeciwko niemu złożono w ponad stu prokuraturach w całych Włoszech. Decyzja prokuratury w Rzymie jest reakcją na pozwy złożone przez stowarzyszenie obrony praw konsumentów Codacons. Według włoskich mediów, prokuratura zajmie się przede wszystkim skutkami umieszczenia deklaracji podatkowych w sieci. Wprawdzie - jak się podkreśla - odbyło się ono zgodnie z przepisami, ale pociągnęło za sobą poważne problemy, jakimi było ich lawinowe rozpowszechnienie, a zatem także naruszenie prywatności obywateli. Jedną z pierwszych decyzji prokuratury jest postanowienie o przesłuchaniu szefów i pracowników głównego włoskiego urzędu skarbowego - Agenzia delle Entrate. Nie wyklucza się również przesłuchania samego wiceministra Visco. Opublikowanie danych wywołało falę protestów w całych Włoszech. Argumentowano, że dane, wśród nich dokładne adresy podatników i szczegółowe informacje o ich dochodach, mogą wpaść w ręce świata przestępczego i zostać wykorzystane przez porywaczy domagających się okupu. Główny inspektor ochrony danych osobowych zaapelował do dziennikarzy, by nie publikowali żadnych ujawnionych informacji. Jednak już następnego dnia niektóre media ujawniły, właśnie na podstawie deklaracji podatkowych, zarobki redaktorów naczelnych największych dzienników oraz gwiazd show-biznesu.