Afera wyszła na jaw, kiedy dziekanowi wydziału ekonomicznego uczelni w Tulonie zaoferowano spore pieniądze za wydanie dyplomów. Przyszedł do mnie chiński student, który zaproponował mi 100 tysięcy euro za wystawienie dyplomów dla około 60 jego kolegów-rodaków z bogatych rodzin - opowiadał dziekan, który zaraz po zdarzeniu zaalarmował policję. Studentom chodziło w tym wypadku o cenę "hurtową". Ze wstępnych rezultatów śledztwa wynika, że pojedynczy dyplom ukończenia studiów na innych wydziałach kosztował najczęściej około trzech tysięcy euro. Policja twierdzi, że nielegalny proceder rozpowszechniony był już od dawna także na innych francuskich uczelniach. Francuzi obawiają się teraz, że afera nadszarpnie wiarygodność francuskich dyplomów uniwersyteckich na świecie.