49-letnia zakonnica ze zgromadzenia Małych Sióstr Macierzyństwa Katolickiego podczas pierwszej konferencji prasowej od ogłoszenia przez Watykan w piątek dekretu o uznaniu cudu podkreśliła: "Dlaczego ja? To pozostaje dla mnie wielką tajemnicą. Bez wątpienia są inne osoby, inne dzieci bardziej chore wokół mnie". - Mam wciąż całą rodzinę, moich rodziców, moich braci i siostry, moich bratanków. Wszyscy byli przekonani, że zostałam uzdrowiona, byli wtedy bardzo wstrząśnięci, teraz są bardzo wzruszeni - dodała siostra Simon-Pierre; uśmiechnięta i bardzo przejęta - jak zauważyli wysłannicy mediów obecni na spotkaniu z nią w Aix-en-Provence we Francji. Wspominając pierwsze dni po całkowitym ustąpieniu zaawansowanych objawów choroby Parkinsona w czerwcu 2005 roku, opowiedziała: "7 czerwca skonsultowałam się z moim neurologiem, a on, kiedy przyjechałam do niego, widząc, jak się poruszam, zapytał mnie, czy podwoiłam dawkę dopaminy. Powiedziałam mu, że nie. On na to, że chce mnie zbadać. Po badaniu nie znalazł żadnej oznaki choroby". - Mój lekarz poprosił mnie, abym wróciła do niego po sześciu miesiącach, aby mieć całkowitą pewność - dodała. - Moje uzdrowienie było jak nowe narodziny, miałam wrażenie, że się odrodziłam - powiedziała siostra Marie, cytowana przez agencję Ansa.