Rozmieszczenie międzynarodowych sił pokojowych w Liberii ma położyć kres toczącym się od ponad dwóch miesięcy krwawym walkom. Umożliwi też dostarczenie pomocy humanitarnej dla dziesiątków tysięcy ludzi. Zdaniem ministra obrony Liberii Daniela Chei kilka tysięcy żołnierzy sił pokojowych może nie wystarczyć, by położyć kres walkom, w których w samej Monrowii zginęło ponad tysiąc cywilów. By rozwiązać nasze problemy potrzeba będzie co najmniej 15 tysięcy żołnierzy. Jednak obecność 500 czy 1000 już jest bardzo dobrym początkiem - powiedział Daniel Chei. Prezydent Liberii Charles Taylor zgodził się wreszcie ustąpić ze stanowiska, oficjalnie ma się to stać dokładnie za tydzień. Nie jest jednak jasne, czy Taylor opuści kraj i skorzysta z oferty azylu w Nigerii. Dopóki nie wyjedzie, mało prawdopodobne wydaje się, by do Liberii mógł powrócić spokój. Rebelianci już zapowiedzieli, że będą walczyć, dopóki Taylor nie opuści kraju.