Rzeczniczka izraelskiej armii poinformowała, że do ataku doszło podczas "rutynowej kontroli bezpieczeństwa" w znajdującym się na Zachodnim Brzegu Jordanu mieście Hebron. Podkreśliła, że "uzbrojony w nóż zamachowiec dźgnął żołnierza". "W odpowiedzi na zagrożenie, znajdujące się na miejscu siły otworzyły ogień i zabiły zamachowca" - tłumaczyła przedstawicielka armii. Dzień wcześniej siły państwa żydowskiego zastrzeliły trzech zamachowców. Do ataków doszło wtedy również na Zachodnim Brzegu Jordanu, a także we wschodniej części Jerozolimy. W atakach, dokonywanych od roku przez Palestyńczyków na cywilów, żołnierzy i policjantów zginęło już 34 Izraelczyków i dwóch Amerykanów. Zostało też zabitych ponad 200 Palestyńczyków; według władz izraelskich byli to w większości napastnicy. Przez pewien czas do takich ataków dochodziło niemal codziennie. Winą za te ataki Izrael obciąża palestyńskich polityków i przywódców religijnych, zarzucając im prowadzenie kampanii podżegania do takich aktów. Strona palestyńska wskazuje na dziesięciolecia życia pod izraelskimi rządami wojskowymi i nikłe nadzieje na własne państwo.