Trzęsienie ziemi nawiedziło północno-wschodnią Japonię, w rejonie prefektury Fukushima, ok. godz. 6.00 rano czasu lokalnego. Nie odnotowano ofiar ani większych zniszczeń, jednak fale powstałe w wyniku wstrząsów były największe od 2011 roku, gdy w katastrofalnym trzęsieniu ziemi zginęło 18 tys. osób. Japońska Agencja Meteorologiczna ostrzegła, że w ciągu najbliższych dni mogą nastąpić kolejne wstrząsy. Wezwała mieszkańców rejonów przybrzeżnych do ewakuacji w głąb lądu i zaapelowała o ostrożność. Według Agencji epicentrum wstrząsów znajdowało się na głębokości ok. 10 km u wybrzeży prefektury Fukushima, położonej na największej japońskiej wyspie Honsiu. Jest to ten sam rejon, gdzie doszło do katastrofy w 2011 roku. Choć wstrząsy nie spowodowały większych uszkodzeń w elektrowniach atomowych na tym obszarze, w elektrowni Fukushima Daiichi czasowo wstrzymano chłodzenie basenu ze zużytym paliwem jądrowym. W 2011 roku ta uszkodzona przez wstrząsy elektrownia uległa awarii i spowodowała największe w historii Japonii skażenie radioaktywne. Zważywszy na to, że do wtorkowego trzęsienia ziemi doszło w tym samym regionie co w 2011 roku, może być ono pewnego rodzaju wstrząsem wtórnym po tamtej katastrofie. "Mechanizmy (powstania obu wstrząsów - PAP) były różne, ale ostatnie trzęsienie mogłoby być nazwane w szerszym znaczeniu wstrząsem wtórnym" - powiedział ekspert z instytutu badań nad trzęsieniami ziemi z Uniwersytetu w Tokio Kenji Satake. Trzęsienia ziemi często nawiedzają Japonię, która jest jednym z najbardziej aktywnych sejsmicznie rejonów na świecie. Występuje tam ok. 20 proc. wszystkich trzęsień ziemi o magnitudzie 6 lub większej.