Dwaj mężczyźni, którzy zginęli w nocy z czwartku na piątek w wyniku trzęsienia ziemi na wyspie Kos, to turyści z Turcji i ze Szwecji - poinformowały greckie władze. Komendant straży pożarnej Stephanos Kolokuris powiedział miejscowej telewizji, że ofiary śmiertelne zostały zidentyfikowane, ale nie ujawnił ich tożsamości. Turyści zginęli, gdy zawalił się dach baru w starej części miasta Kos, głównego portu wyspy. Tylko w Grecji rannych zostało 120 osób - wcześniej informowano o stu rannych na wyspie Kos. 70 osób odniosło obrażenia w tureckim kurorcie Bodrum. Tam pacjentom pomocy udzielano przed budynkiem, bo placówka została ewakuowana po pojawieniu się uszkodzeń konstrukcji. Według wstępnych informacji, nie ma Polaków wśród ofiar śmiertelnych i najciężej rannych osób - podaje polska ambasada w Atenach. Według amerykańskiej służby geologicznej USGS trzęsienie miało magnitudę 6,7. Jego epicentrum znajdowało się między wyspą Kos na Morzu Egejskim a miastem Bodrum na wybrzeżu Turcji, a ognisko - na głębokości 12 km pod dnem morskim. Największe zniszczenia są w centrum miasta Kos, gdzie znajduje się wiele restauracji i barów. Według świadków trzęsienie spowodowało niewielkie tsunami. Woda wdarła się w głąb portowej dzielnicy miasta. W połowie czerwca trzęsienie ziemi o magnitudzie 6,3 spowodowało śmierć jednej osoby na greckiej wyspie Lesbos. Trzęsienie wyrządziło na Lesbos spore szkody. Popękało wiele budynków, uszkodzona została wieża jednego z kościołów. W kilku miejscach osunęła się ziemia, blokując drogi.