- Prezydencja szwedzka przedstawiła nam dokument o globalnym przywództwie UE, w którym operacje mają być jednym z trzech priorytetów. Priorytet oznacza, że trzeba z biurokracji wycisnąć większe środki - powiedział dziennikarzom na marginesie posiedzenia ministrów spraw zagranicznych w Sztokholmie. Spotkanie zbiegło się z doniesieniami o nalocie amerykańskiego samolotu na uprowadzone przez talibów cysterny z paliwem w prowincji Kunduz na północy Afganistanu. W nalocie mogło zginąć nawet 90 osób, w tym cywile. Sikorski, wyrażając żal z powodu śmierci cywilów, podkreślił, że była to akcja, której praprzyczyną było porwanie przez talibów cystern z paliwem. - A więc moralna odpowiedzialność za te ofiary spada na talibów - powiedział. - Wszystko, co osłabia autorytet rządu afgańskiego, a każda pomyłka wojsk koalicyjnych niestety to czyni, jest czymś, co odsuwa moment, w którym możemy się wycofać z Afganistanu, tym bardziej teraz, w napiętym okresie wyborczym - oświadczył Sikorski. Przyznał jednak, że w sytuacji wojennej zdarzają się błędy. Według polskiego ministra, UE powinna bardziej zaangażować się w Afganistanie, by przyspieszyć moment, w którym "z honorem możemy się wycofać". - Jesteśmy największym donatorem na świecie i skoro Afganistan jest naszym priorytetem, to tam też powinny iść znaczące środki po to, by w przyszłości wydawać mniej na element wojskowy tej operacji. Szef brytyjskiej dyplomacji David Miliband zaapelował z kolei o szybkie przeprowadzenie dochodzenia w sprawie bombardowania NATO, wyrażając niepokój, że wypadek ten osłabi zaufanie lokalnej ludności do wojsk międzynarodowych. - Ważne jest, by NATO i Afgańczycy byli razem, ramię w ramię. Potrzebujemy silnego zaangażowania NATO, ale też Afgańczyków - powiedział dziennikarzom. - Oczywiście tego typu wypadki utrudniają nasze zadanie - dodał. Dlatego - tłumaczył - konieczna jest "transparencja na temat tego, co się stało", tak by uniknąć podobnych zdarzeń w przyszłości. - Chciałbym szybkiego dochodzenia w sprawie tego, co się dziś stało - powiedział. Szef szwedzkiej dyplomacji Carl Bildt, który kierował posiedzeniem, odmówił oskarżenia NATO za wypadek. - Nie znamy jeszcze szczegółów; to co wiemy, to to, że było wiele ofiar, że chodzi o talibów, ofiary cywilne lub inne - powiedział. Według danych afgańskiej policji, w nalocie amerykańskiego samolotu na uprowadzone przez talibów cysterny zginęło nawet do 90 ludzi, w tym 40 cywilów. Afgańskie źródła sugerują też, że wśród zabitych był jeden z głównych dowódców talibskich w regionie oraz czterech bojowników pochodzących z Czeczenii. Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen nie wykluczył, że wśród ofiar są cywile. Jak powiedział, zginęła "pewna liczba talibów" i "istnieje także możliwość ofiar cywilnych". Czytaj także: Afganistan: 90 ofiar nalotu na cysterny Zobacz blog "Z Afganistanu", pisany przez Marcina Ogdowskiego.