- To, co by wzmocniło Polskę, to dwie dobre decyzje braci Kaczyńskich - podpisanie przez prezydenta Traktatu Lizbońskiego - bo to jest używane jako argument przeciwko Polsce - po drugie powrót PiS do głównego nurtu polityki europejskiej - do rządzącej partii chadeckiej (EPL) - powiedział Sikorski w czwartek dziennikarzom na marginesie szczytu UE. - Zapraszam PiS do realnej polityki i do tego, żeby Polska rządziła w partii rządzącej Europy - dodał. Szef MSZ przypomniał, że w poprzedniej kadencji PE polscy posłowie byli najbardziej rozproszeni po różnych frakcjach parlamentarnych, a - jak zauważył - w tej chwili Polska ma 28 europosłów w parlamentarnej frakcji reprezentującej partie rządzące - EPL. - Mamy naprawdę wyjątkowy, historyczny moment - podkreślił Sikorski. PiS pracuje teraz wraz z czeskim ODS i brytyjskimi torysami nad powstaniem nowej konserwatywnej frakcji w PE pod roboczą nazwą "Europejscy konserwatyści i reformatorzy". Politycy PiS wielokrotnie deklarowali poparcie dla Jerzego Buzka (PO) w walce o fotel przewodniczącego PE. - Gdyby PiS powrócił do EPL, mielibyśmy 43 europosłów - czyli bylibyśmy największą delegacją narodową w rządzącej partii europejskiej. Możemy być potęgą polityczną w Europie, gdyby PiS nie tylko mówił o patriotyzmie, ale podjął stosowne decyzje - dodał szef MSZ. Pytany o stanowisko prezesa PiS, który odmawia powrotu swojej partii do EPL, Sikorski powiedział: - Nie rozumiem tych motywacji (...) Gdyby PiS przystąpił do EPL, to nie rządziłaby CDU-CSU w EPL, ale delegacja polska. - To stary dylemat polskiej prawicy, czy mieć nogę od słonia, czy w 100 procentach kontrolować mrówkę. Obawiam się, że PiS działa w logice konwentu świętej Katarzyny i klęsk polskiej prawicy w latach 90. - podkreślił szef MSZ.