We wtorek w "Sygnałach Dnia" w Programie I Polskiego Radia szef polskiej dyplomacji był pytany o przebieg negocjacji z Janukowyczem, które doprowadziły do podpisania porozumienia ws. wyjścia z kryzysu. - To była bardzo dramatyczna sytuacja. Przypomnę, że gdy wjeżdżaliśmy do Kijowa, miała miejsce rzecz bez precedensu - naczelny dowódca połączonych sił Sojuszu Północnoatlantyckiego wydał oświadczenie, że wzywa armię ukraińską do nieingerowania w politykę. Ja też to komunikowałem - powiedział Sikorski. Szef MSZ podkreślił, że dzisiaj są publikowane dokumenty świadczące, że były plany "jeszcze krwawszego rozprawienia się z Majdanem". - Janukowycz pokazał najkrwawiej, jak można, że jest gotów do użycia siły i dlatego te negocjacje były tak dramatyczne, ale z chwilą kiedy się już zaczęły i trwały przez całą noc bez przerwy, bez minuty snu, zabijanie się skończyło - powiedział. Szef MSZ był także pytany o krytykę jego słów, kiedy wychodząc ze spotkania z opozycjonistami, powiedział po angielsku: "Jeśli nie podpiszecie tego (porozumienia), będziecie mieli stan wojenny, będziecie mieli armię. Wszyscy będziecie martwi". - To bardzo niemądre komentarze, bo one czepiają się formy, a ważna jest treść, to znaczy czy miałem rację, że krwawa rozprawa z Majdanem była jeszcze możliwa. Dokumenty, które teraz wypływają, pokazują, że była możliwa i że miałem rację. Moim obowiązkiem było przestrzec stronę opozycyjną w jak poważnej się znalazła sytuacji - powiedział Sikorski. Ocenił, że jego słowa odniosły pozytywny skutek, ponieważ Rada Majdanu zdecydowaną większością poparła to porozumienie. - Podpisała je opozycja, poświadczyła Francja, Niemcy i Polska w imieniu Unii Europejskiej a nie zaakceptowała go Rosja, bo uważała, że Janukowycz dostał zbyt twardą ofertę, że wyrwaliśmy w tym porozumieniu zbyt dużo - powiedział szef MSZ. Pytany czy Janukowycz jest byłym prezydentem Ukrainy dla polskich władz, Sikorski odparł: "Tak. Polska uznaje państwa, a nie rządy". - Janukowycz zrobił coś niesłychanego. Po podpisaniu porozumienia pojechał na spotkanie poza miasto, które zdaje się było wcześniej zaplanowane, nie doceniając, jaki będzie to miało efekt psychologiczny. Być może jednocześnie planował swoją ucieczkę, ale nie miał obowiązku zdjęcia ochrony z gmachów rządowych, co spowodowało, że opozycja mogła bez jednego wystrzału opanować budynki rządowe - powiedział Sikorski. Komentując sytuację gospodarczą na Ukrainie szef MSZ podkreślił konieczność zwalczania korupcji oraz przeprowadzenia reform w tym kraju. - Ostrzegałem przed licytowaniem się z Rosją na oferty finansowe wobec Janukowycza, przed inwestowaniem wielkich pieniędzy w skorumpowaną gospodarkę Ukrainy. Dzisiaj widzimy, jak bardzo była skorumpowana i gdzie by poszły nasze pieniądze - w te żyrandole, w te galeony, w to całe kapiące bezguście - powiedział Sikorski. Jego zdaniem, jednym ze źródeł wsparcia reform na Ukrainie powinno być zamrażanie kont i aktywów Janukowycza i ludzi z nim związanych poza Ukrainą. - Tu jest ogromna odpowiedzialność niektórych państw Unii Europejskiej, które my przez wiele tygodni namawialiśmy, aby zrobiły coś z tymi majątkami, o których wszyscy wiedzieli, że są przechowywane na zachodnich kontach - powiedział szef polskiej dyplomacji. Podkreślił, że Ukraina i jej granice są uznawane przez jej sąsiadów. Dodał, że w 1994 r., po tym, jak dobrowolnie zrezygnowała z olbrzymiego arsenału atomowego odziedziczonego po Związku Radzieckim, trzy mocarstwa - USA, Wielka Brytania i Rosja wydały tzw. deklarację budapesztańską. - W tej deklaracji (...) jest powiedziane wyraźnie, że mocarstwa gwarantują niepodległość, nienaruszalność granic i wolność od nacisków wobec Ukrainy - powiedział Sikorski. Pytany o to, czy pojawienie się b. premier Julii Tymoszenko na Majdanie należy oceniać jako "falstart polityczny", szef MSZ odparł: - Nie. Ona chyba musiała się pojawić na Majdanie i podziękować za uwolnienie, ale uważam, że Ukraina potrzebuje polityków, którzy mogą udowodnić uczciwe pochodzenie swoich majątków. - Rosja jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa i byłoby błędem lekceważenie jej wpływów na Ukrainie - zaznaczył Sikorski.