Możliwości wzmocnienia obecności sił sojuszniczych w krajach członkowskich w Europie Środkowej i Wschodniej w odpowiedzi na rosyjską aneksję Krymu to jeden z tematów dwudniowej narady ministrów spraw zagranicznych w Brukseli. "Polska od zawsze zabiega o zwiększenie trwałej obecności wojskowej NATO. Mamy jedną NATO-wską instytucję w naszym kraju, JFTC (Centrum Szkolenia Sił Połączonych - PAP) w Bydgoszczy, co mnie cieszy, ale to nie jest szczyt naszych ambicji" - powiedział Sikorski dziennikarzom. "Chyba wyrażę pogląd nie tylko polskich władz, ale i dużej części społeczeństwa, jeśli powiem, że życzylibyśmy sobie większej, stałej obecności sojuszników na naszym terytorium, aby wypełnić to, co jest aspiracją naszą od dawna: aby wszyscy członkowie NATO mieli takie samo poczucie bezpieczeństwa i taki sam poziom bezpieczeństwa" - dodał. Minister wskazał, że obecnie w bazie lotniczej w Łasku ćwiczą "większe niż pierwotnie planowaliśmy siły powietrzne" i że mogłyby one zostać "bardziej umiędzynarodowione". W połowie marca w związku z kryzysem na Ukrainie do bazy w Łasku koło Łodzi przyleciało 12 amerykańskich F-16 z 555. Eskadry Myśliwskiej z bazy Aviano we Włoszech. Zdaniem Sikorskiego działania Rosji na Ukrainie wpłynęły na zmianę intencji NATO wyrażonych w politycznej deklaracji z lat 90. dotyczącej nierozmieszczania na stałe znaczących sił bojowych. "(...) Intencje się zmieniają w świetle wydarzeń, a aneksja Krymu jest ważnym wydarzeniem w dziedzinie bezpieczeństwa" - powiedział. Dodał, że deklaracja dotyczyła nierozmieszczania "znaczących sił", czyli dwóch brygad. "Nie mamy ani jednej brygady (NATO - PAP) ani nawet batalionu, więc nie potrzebujemy się wdawać w talmudyczne dyskusje o limitach, tylko wystarczy zacząć przysyłać wojsko" - powiedział minister. W akcie założycielskim Rady NATO-Rosja z 1997 r. Sojusz potwierdził, że "w obecnych okolicznościach w sferze bezpieczeństwa" będzie realizował cele kolektywnej obrony i inne misje raczej poprzez zapewnienie interoperacyjności, integrację i zdolność do wzmocnienia swych sił niż "poprzez dodatkowe stałe stacjonowanie znaczących sił bojowych". Zdaniem Sikorskiego należy też mieć ograniczone zaufanie do rosyjskich deklaracji o wycofywaniu wojsk znad granicy z Ukrainą. "Bardzo ważne jest to, aby rosyjskie deklaracje znajdowały poparcie w twardych danych. Mieliśmy deklaracje o tym, że Rosja nie wybiera się na Krym; potem, że nie jest obecna na Krymie, mimo że zidentyfikowano tam żołnierzy z konkretnych rosyjskich jednostek. Zaufanie musi być bardzo ograniczone" - powiedział Sikorski. Dodał, że "nie ma żadnego powodu, aby Rosja masowo gromadziła swoje wojska wokół Ukrainy". "To nie jest przyjęty sposób wpływania na sytuację w jakimś kraju. Spodziewalibyśmy się czegoś odwrotnego: że Rosja pomoże ustabilizować sytuację na Ukrainie, że np. będzie przestrzegała zasad handlowych zgodnie z przyjętymi na siebie zobowiązaniami Światowej Organizacji Handlu. Spodziewalibyśmy się, że teraz, skoro przejęła Sewastopol i Krym, tworząc brutalne fakty dokonane, to w zamian obniży ceny gazu dla Ukrainy, a nie je podwyższy" - dodał. Gazprom ogłosił we wtorek podwyżkę cen gazu dla Ukrainy z 268,5 USD do 385,5 USD za 1000 m sześc.