- Mamy początki procesu politycznego, mamy na razie bardzo szeroko zapisane punkty procesu pokojowego, trzeba będzie nad nimi popracować i je uszczegółowić, ale następuje to, o co Unia Europejska i prezydenci - także prezydent Polski - zabiegali: to znaczy rozejm, obniżenie poziomu agresji i powrót do rozmów o uregulowaniu tego sporu - powiedział Sikorski dzisiaj nad ranem. - Pytanie, czy powrócimy do zamrożenia tego konfliktu, czy też spróbujemy go rozwiązać. Lepsze byłoby to drugie. Na razie mamy bardzo toporne kontury ewentualnego porozumienia, które przez swój z natury rzeczy nieprecyzyjny charakter otwierają drogę do różnych interpretacji. Na posiedzeniach Rady Północnoatlantyckiej i Rady NATO-Ukraina, które mają mieć miejsce w najbliższych dniach, musimy - oczywiście w porozumieniu z władzami rosyjskimi, które maja duży wpływ na bieg wydarzeń - doprecyzować warunki trwałego pokoju - dodał. Podsumowując wizytę, w której polskiemu prezydentowi towarzyszyli przywódcy Ukrainy, Litwy, Łotwy i Estonii, Sikorski powiedział: "Wyjadę stąd lepiej poinformowany o sytuacji w Gruzji i stanowisku władz gruzińskich, i dobrze przygotowany do jutrzejszego spotkania rady do spraw zewnętrznych Unii Europejskiej, na które udaję się prosto stąd w towarzystwie ministrów spraw zagranicznych Gruzji i Szwecji. Ważne też były długie, dogłębne, bezpośrednie rozmowy prezydentów Polski, Ukrainy, Estonii i Litwy z prezydentem Micheilem Saakaszwilim". Zdaniem Sikorskiego nie warto się spierać, czyja wizyta w Gruzji była faktycznie sukcesem - Nicolasa Sarkozy'ego czy przywódców państw Europy środkowej. - Warto zauważyć, że bomby przestały spadać, walki generalnie się zakończyły, w tej chwili w Tbilisi panuje spokój. To jest wspólnym osiągnięciem europejskich polityków. Polska miała w to swój wkład - podkreślił. Zaznaczył, że Sarkozy - jako prezydent kraju przewodniczącego w tym półroczu pracom UE - miał mandat Unii, mógł więc osiągnąć konkretne rezultaty, "a gest prezydentów środkowoeuropejskich, w tym naszego prezydenta, jak wiemy, był bardzo mocny". W ocenie szefa MSZ nieprzyznanie Gruzji planu na rzecz członkostwa w NATO (MAP) na wiosennym szczycie Sojuszu może być przyczyną różnych argumentów. Gruzja - jego zdaniem - może przekonywać, że jej niejasny status "utwierdza Rosję w tym, co ona robiła, inni z kolei powiedzą, że Gruzja tym, co ona zrobiła, potwierdziła niektóre stereotypy o swoim przywództwie". - Myślę, że trudno będzie uzgodnić stanowiska - dodał minister Sikorski.