- Polska nie siedzi cicho wobec terroryzmu. Jesteśmy tu po to, żeby pomagać demokratycznie wybranym władzom Afganistanu w stabilizacji kraju i po to, żeby pojmać tych, którzy są na liście terrorystów. Jest to lista 180 nazwisk, a na tej liście jest także pan Hekmatiar - powiedział szef polskiego MSZ nawiązując do gróźb pod adresem polskich żołnierzy ze strony Hezb-e-Islami - ugrupowania kierowanego przez Gulbuddina Hekmatiara. - Hekmatiar wezwał do jeszcze intensywniejszych ataków, także na Polaków, co oznacza, że już atakuje, tylko mu się nie udaje. Oby tak było nadal i oby to Polacy mogli pojmać terrorystów - dodał . Rzecznik Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie major Jacek Popławski zapewnił, że nic się nie zmienia w działalności operacyjnej PKW po groźbach afgańskich radykałów. - To, co było zaplanowane, będzie przebiegało bez zmian - powiedział Popławski. Rzecznik Hezb-e-Islami Harun Zarghun powiedział, że bojownicy partii otrzymali rozkaz nasilenia ataków na polskich żołnierzy stacjonujących w Afganistanie w związku z wypowiedzią ministra Sikorskiego pod adresem Hekmatiara. Szef polskiego MSZ odsłonił w środę tablicę poświęconą pamięci Andrzeja Skrzypkowiaka, znanego operatora kamery, który został zamordowany w Afganistanie w 1987 roku. Na konferencji prasowej Sikorski wyraził nadzieję, że mordercy Skrzypkowiaka poniosą zasłużoną karę. Jak podkreślił "trzeba ich dopaść", precyzując, że ma na myśli osoby odpowiedzialne za śmierć jego przyjaciela, związane z jednym z polityków afgańskich - Gulbuddinem Hekmatiarem, którego obwinia o śmierć Skrzypkowiaka. Rzecznik Hezb-e-Islami, cytowany przez stronę internetową quqnoos.com, powiedział, że Sikorski swoją wypowiedzią chciał przypodobać się Amerykanom. Zdaniem Zarghuna, Polska powinna być wdzięczna mudżahedinom za wyzwolenie kraju spod "sowieckiego zła". Hekmatiar był jednym z najbardziej znanych bojowników afgańskich walczących z wojskami radzieckimi w latach 80.