Osama bin Laden, twórca sieci terrorystycznej al Kaida, został zabity podczas akcji sił amerykańskich 1 maja w Pakistanie. Sikorski podkreślił, że bin Laden jest odpowiedzialny za śmierć tysięcy niewinnych ludzi, w Nowym Jorku, Madrycie, Londynie i na Bali. Przypomniał, że inspirowani przez niego radykałowie zabili naszego rodaka Piotra Stańczaka w Afganistanie. - On wydał wojnę Stanom Zjednoczonym i wolnemu światu. Właśnie ta wojna była przyczyną naszego zaangażowania w Afganistanie - zaznaczył minister. Jak dodał, lepiej by było, gdyby to stało się 9 lat temu, "ale jest to ostrzeżenie dla terrorystów na całym świecie, że prędzej, czy później sprawiedliwość ich dosięgnie". - Myślę, że to przestroga dla wszystkich wrogów wolności na całym świecie, że jeśli będą zabijać naszych obywateli, to nie pozostaną bezkarni - podkreślił. W jego ocenie praca wywiadu była rzeczą kluczową, bo najtrudniejsze było ustalenie miejsca pobytu bin Ladena, a samo przeprowadzenie operacji było już rutynowe. Jak dodał minister bin Ladena znaleziono "dokładnie tam, gdzie od wielu lat spekulowaliśmy, że może być - na pograniczu Pakistanu i Afganistanu, tam, gdzie nie działa władza centralna Pakistanu, w odizolowanym domu, gdzie bez dostępu do internetu, czy telefonu Osama bin Laden się ukrywał". Sikorski przypomniał, że pogranicze pakistańsko-afgańskie, to jeden z najtrudniejszych terenów na świecie. - To tereny, które nigdy, nawet w czasach imperium brytyjskiego nie były zarządzane przez władze centralną. Tam po prostu prawo nie obowiązuje, jest tylko prawo plemienne, czy szariat i rząd centralny Pakistanu ma bardzo ograniczony wpływ na to, co się tam dzieje - zauważył. W ocenie ministra zabicie bin Ladena wzmocni pozycję prezydenta USA Baracka Obamy. - To jest element "sprawy załatwionej", która da prezydentowi Obamie kredyt zaufania od swoich rodaków - dodał. - Terroryzm do niczego nie prowadzi. Dzisiaj Afganistan się odbudowuje. Przygotowujemy się do przekazania odpowiedzialności za bezpieczeństwo kraju prawowitym władzom Afganistanu. Terroryści ponoszą porażkę za porażką - podkreślił minister. Wieczorem Sikorski powiedział w Polsat News, że dzięki śmierci Osamy "dzień naszego wyjścia z Afganistanu się przybliżył". - Jeśli ta wczorajsza akcja przekona jakichś talibów o tym, że terroryzm jest nieskuteczny i że lepiej włączyć się w proces konstytucyjny Afganistanu, to nasze zadanie będzie łatwiejsze i szybsze - dodał. Dodał, że przekazanie odpowiedzialności za "polską" prowincję nastąpi w porozumieniu z władzami afgańskimi i sojusznikami. Według Sikorskiego zabicie bin Ladena pomoże wygrać wojnę z al Kaidą, ale nie stanowi jeszcze o sukcesie. - O sukcesie postanowią Afgańczycy i Pakistańczycy, którzy chcą dobra swojego kraju - dodał. Podkreślił, że "terroryści w świecie muzułmańskim to mniejszość, a terroryści - mniejszość mniejszości. Dla nich powinno to być przestrogą. Osama bin Laden, to był jeden z ostatnich przywódców al Kaidy. Większość została już wyłapana, lub zlikwidowana" - powiedział szef polskiej dyplomacji. W ocenie Sikorskiego al Kaida, jako organizacja została zniszczona, a śmierć bin Ladena jest ostatnim aktem tej likwidacji. - Mam nadzieję, że ten sukces wpłynie na Talibów, że metody bin Ladena i terroryzmu w Afganistanie są nieskuteczne, że to wpłynie na ich przywódców, by włączyć się w proces pokojowy, konstytucyjny w Afganistanie i przyspieszy uspokojenie się sytuacji w Afganistanie - powiedział. - Myślę, że to przestroga dla wszystkich wrogów wolności na całym świecie, że jeśli będą zabijać naszych obywateli, to nie pozostaną bezkarni - podkreślił szef MSZ. Sikorski powiedział, że otrzymał informację o zabiciu bin Ladena od Amerykanów i przekazał ją premierowi Donaldowi Tuskowi i ministrowi obrony Bogdanowi Klichowi. - Prezydent już wiedział o tym zdarzeniu - dodał. Sikorski złożył też gratulacje ambasadorowi Stanów Zjednoczonych.