Sikorski zapowiedział też, że rząd Tuska będzie chciał doprowadzić do wizyty nowego amerykańskiego prezydenta w Polsce już w przyszłym roku. Szef MSZ zaznaczył, że nie jest zaskoczony, iż Obama wygrał wybory prezydenckie w Stanach. - Ale jest to radosna chwila, bo Amerykanie mają przeczucie, że stało się coś bardzo ważnego, co otwiera nowy rozdział w historii ich kraju, coś, co powoduje, że poczuli się znowu dumni jako Amerykanie - mówił Sikorski. Zapewnił, że "odnowiona Ameryka z odnowioną kartą zaufania na świecie" jest naszym sojusznikiem. - Jesteśmy na dobrej drodze do kontynuacji świetnych stosunków między Polską a Stanami Zjednoczonymi - ocenił Sikorski. Szef MSZ powiedział też, że Obama - jeszcze jako senator - obiecał mu, że "niezależnie od tego kim będzie, to w przyszłym roku odwiedzi Polskę". - Będziemy teraz intensywnie zabiegać o wypełnienie tego zobowiązania - zapewnił. Pytany, czy nowy amerykański prezydent zdecyduje się budować w Polsce i Czechach tarczę antyrakietową powiedział, że kiedy rozmawiał o tym z Barackiem Obamą, ten mówił, że podejmie decyzję na podstawie dwóch przesłanek. Po pierwsze - relacjonował minister - czy system działa skutecznie, po drugie - czy nie jest skierowany przeciwko Rosji. - Zresztą, o ile wiem, z tego akurat (drugiego) warunku wycofał się po nadużyciu przez Rosję siły na Kaukazie - dodał Sikorski. - Teraz, gdy otrzyma precyzyjne informacje zakładam, że będzie się skłaniał ku temu, co w Stanach jest normalnością, czyli uhonorowaniu porozumienia zawartego przez poprzednika - ocenił szef MSZ. Sikorski pytany, czy nowa administracja amerykańska zdecyduje się znieść wizy dla Polaków, odparł, że zależy to od obiektywnych przesłanek, a Polska jest już bardzo blisko granicy 10 proc. odmów. (teraz - 13,8 proc.). - Gdyby jeszcze nasi obywatele z czterech województw, bo to są takie statystyki, bardziej przestrzegali amerykańskiego prawa i wracali na czas zgodnie z posiadaną wizą, to możemy ten warunek wypełnić w tym roku, następnym - dodał szef MSZ. Szef MSZ ocenił, że w Stanach doszło do "odnowienia wiary samych Amerykanów w ich narodową mitologię, czy ideologię: można być imigrantem, można mieć inny kolor skóry i zostać prezydentem - to jest jak w bajce". Sikorski wspominał, że w czasie kampanii wyborczej miał okazję dwukrotnie rozmawiać z Obamą. Jak mówił jest on "osobą bardzo charyzmatyczną, nieprawdopodobnie inteligentną i kontaktową". Szef MSZ uznał, że do wspólnych przedsięwzięć europejsko- amerykańskich będą teraz należały m.in. działania na Bliskim Wschodzie i odnowienie instytucji międzynarodowych. - To jest nasza, Zachodu, szansa wmontowania w ład światowy, który stworzyliśmy, nowych wielkich potęg: Chin, Indii i innych - powiedział. - Wśród liderów europejskich panuje przekonanie, że mamy ostatnią szansę, aby porządek zachodniego typu został zaakceptowany przez cały glob - dodał. Sikorski ocenił też, że w stosunkach amerykańsko-rosyjskich będzie "jeszcze mniej iluzji niż było na przykład wobec prezydenta Putina na początku prezydentury George'a Busha". Stwierdził jednocześnie, że w pierwszej kolejności Obama będzie chciał zająć się sprawami "samej Ameryki".