Sikorski był pytany w środę przez dziennikarzy w Sejmie, czy druga kadencja będzie dla Obamy trudniejsza. - (Dla Obamy) osobiście, to pewnie łatwiejsza, bo już nie musi zabiegać o drugą kadencję, więc ma większe pole manewru, ale oczywiście problemy pozostają - przede wszystkim zadłużenie, deficyt budżetowy. Ameryka musi swoją obecność międzynarodową skroić do swoich możliwości - ocenił szef MSZ. Jak zaznaczył, wówczas, gdy sondaże są na ostrzu noża, wtedy przeważnie wygrywa urzędujący prezydent. - Nie było to dla mnie zaskoczenie - przyznał Sikorski. - Nie spałem całą noc, bo to jednak - szczególnie dla polityka - największe widowisko na ziemi. Polska dyplomacja ustawiła nas w miejscu, w którym niezależnie od tego, kto by wygrał, Polska miałaby i będzie miała doskonałe relacje (ze Stanami Zjednoczonymi) - powiedział szef MSZ. - W wypadku tych wyborów jest jednak znacząca różnica w polityce zagranicznej, uważam, że pod prezydentem Obamą wojna z Iranem jest mniej prawdopodobna, niż by była pod prezydentem Romneyem. Zdziwiłbym się, gdyby Obama w drugiej kadencji nie zaangażował się energiczniej w próbę rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego - dodał Sikorski. Wcześniej w radiu RMF FM minister podkreślił, że - w jego ocenie - Romney "popełnił - pomijając gafy - co najmniej dwa strategiczne błędy; w prawyborach za bardzo wychylił się na prawo, aż stracił centrum oraz nie docenił demografii, tego, że Stany są krajem wieloetnicznym". Szef MSZ przypomniał, że z prezydentem Obamą "mamy już cały rejestr podpisanych umów, wizyt, dobrych stosunków, a Mitt Romney wybrał Polskę jako jeden z dwóch europejskich krajów podczas jedynej swojej wyborczej wizyty, więc to też gwarantowało, że stosunki będą bardzo dobre". Pytany o nadzieje związane z drugą kadencją Obamy, szef MSZ powiedział, że będzie ona "inna". - Pamiętajmy, co zrobił dla nas prezydent Obama. To Obama kazał napisać plany ewentualnościowe Sojuszu Północnoatlantyckiego dla naszego regionu. To z prezydentem Obamą podpisaliśmy aneks do umowy o tarczy, lepszy dla nas. I to dzięki prezydentowi Obamie w tym miesiącu po raz pierwszy w historii będzie stałe stacjonowanie wojsk amerykańskich w Polsce - wyliczał Sikorski. Na pytanie, czy można spodziewać się dzięki Obamie większych transferów technologii militarnych do Polski, minister odpowiedział, że Stany Zjednoczone "nie są dobrym wujkiem i nie podarowują swoich technologii, a uważają je za swoją strategiczną przewagę". Jak ocenił, "to, co będzie ważne w naszych wojskowych stosunkach, to przyszłoroczne manewry Sojuszu "Steadfast Jazz", pierwsze duże manewry NATO w Polsce".