W ocenie Sikorskiego najważniejsze jest obecnie, aby uchronić Ukrainę przed bankructwem, które jej grozi oraz przed eskalacją konfliktu, który miewa ostre momenty. "Jest jeszcze szansa i możliwość dialogu, zrobienia tego, co chce samo społeczeństwo ukraińskie, które chce reform, walki z korupcją, które chce umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. I Europa jest gotowa w tym Ukrainie pomóc, by podpisać umowę, potem wdrożyć reformy, dzięki którym odblokowane byłyby wielomiliardowe kredyty z Międzynarodowego Funduszu Walutowego" - powiedział Sikorski w środę wieczorem w TVP Info. Zdaniem ministra potrzebna jest jednak wola polityczna sił ukraińskich, by znaleźć rozwiązanie obecnej sytuacji. Dodał, że zawsze dominującym partnerem w takich trudnych sytuacjach jest władza, "bo to ona ponosi odpowiedzialność". Według szefa polskiej dyplomacji, nie jest dobre mówienie o braku możliwości kompromisu na Ukrainie. "Póki się nie polała krew na większą skalę i oby się nie polała, o kompromisie mówić trzeba i trzeba do niego dążyć" - uważa Sikorski. Jak ocenił, Ukraina stoi na rozdrożu między de facto dwoma systemami: obecnym postsowieckim i oligarchicznym systemem niewydolnej gospodarki i dysfunkcyjnego państwa oraz systemem, którego domagają się obywatele tj. zakładającym reformy, walkę z korupcją i kierunek na Europę. Dodał, że w UE nikt Ukrainie nie zabrania jak najbliższej współpracy gospodarczej z Rosją. Sikorski pytany o to, jakie stanowisko przywódcy unijni powinni wypracować nt. Ukrainy podczas przyszłotygodniowej Rady Europejskiej odparł, że dużo będzie zależało od rozwoju sytuacji w tym kraju. "Unia ma zarówno bodźce pozytywne, jak i negatywne. Pozytywne to takie, że możemy przyspieszyć rozmowy o zniesieniu wiz, udzielić Ukrainie pomocy makroekonomicznej, czy też przekonywać instytucje finansowe, aby to zrobiły. Instrumenty negatywne, gdyby władze ukraińskie poszły na bardzo twarde scenariusze, też są" - powiedział Sikorski. Dopytywany, czy UE powinna wprowadzić sankcje podobne do tych, którymi objęci są przywódcy na Białorusi powiedział, że "dzisiaj mówienie o sankcjach jest przedwczesne". "Jeszcze nieodwracalne kroki nie zostały podjęte, jeszcze musimy w zanadrzu trzymać amunicję na ewentualnie dalszą eskalację. Jeszcze dla Ukrainy jest droga odwrotu na ścieżkę reform ku Europie. (...) Póki nie ma ofiar śmiertelnych musimy zrobić wszystko, aby przemocy więcej nie było i aby Ukraina wróciła na drogę dialogu przede wszystkim z własnym społeczeństwem, a po drugie z Europą" - powiedział Sikorski. Jak dodał, Polska jak i UE może mówić, przekonywać i pokazywać władzy w Kijowie opcje, przed jakimi stoi, ale decyzje co do kierunku Ukrainy podejmie ostatecznie suwerenny i demokratycznie wybrany prezydent Ukrainy. Sikorski podkreślił także, że Polska dobrze życzy Ukraińcom. "Na Ukrainie mówi się w kategoriach: chcemy iść drogą Polski, a co może być bardziej elokwentnym komentarzem do naszej drogi przez ostatnie 25 lat" - mówił. Szef MSZ pytany o sytuację b. premier Ukrainy Julii Tymoszenko powiedział, że włamanie do biur jej partii i zarekwirowanie przez milicję serwerów oznacza, że "jej sytuacja mogła się pogorszyć".