Do takich incydentów "dochodziło już w różnych regonach kraju, włącznie ze stolicą" - powiedział w rozmowie z AFP doradca prezydenta Sierra Leone Ernesta Bai Koromy, podkreślając, że chodzi o "środki prewencyjne". Komunikat rządu nie wyjaśnia, gdzie rozlokowano kordony wojskowe ani jak liczne są oddziały wysłane do pilnowania ośrodków kwarantanny. AFP podaje, że centra te znajdują się głównie na zachodzie kraju, a do operacji oddelegowano "setki" żołnierzy. 1 sierpnia ze względu na rozprzestrzenianie się wirusa Eboli prezydent Koroma wprowadził w kraju stan podwyższonego alertu; potrwa on od 60 do 90 dni. Zapowiedział też dodatkowe środki prewencyjne, włącznie z wyznaczeniem wojskowych eskort dla pracowników sanitarnych i lekarzy, którzy bywają atakowani przez rodziny chorych, próbujące odbić swych bliskich, często bowiem nie ufają zachodniej medycynie. Kolejne środki ostrożności, jakie mają zostać wprowadzone w krajach szczególnie dotkniętych epidemią, czyli Sierra Leone, Gwinei i Liberii, to skanowanie temperatury ciała pasażerów na lotniskach, kontrole w poszukiwaniu osób zarażonych wirusem oraz ewentualne objęcie kwarantanną całych obszarów szczególnie dotkniętych chorobą. - Doprowadzanie chorych siłą (do ośrodków kwarantanny) stanowi problem, bo występuje wtedy ryzyko zakażenia innych - powiedział AFP przedstawiciel służb medycznych. Liczba ofiar epidemii sięga niemal 900, liczba zakażonych przekroczyła 1600.