"NATO i UE odmawiają współpracy z Rosją, nazywają nas wrogiem" - powiedział Ławrow w swoim wystąpieniu podczas 52. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. "Dawne odruchy ciągle jeszcze są żywe. W niektórych regionach świata relacje między strefą euroatlantycką a naszymi krajami są ciągle jeszcze takie, jak w czasach zimnej wojny lub jeszcze gorsze" - mówił szef rosyjskiej dyplomacji. Jak dodał, "ideologiczna konfrontacja stała się znów chlebem powszednim". "Mamy do czynienia z mieszanką propagandy i realnej polityki. To uniemożliwia nam rozwiązywanie realnych problemów" - ocenił Ławrow. Szef rosyjskiej dyplomacji skrytykował tendencje do podejmowania przez państwa decyzji na własną rękę, zamiast "pracować w zespole". "Potrzebna jest wspólna odpowiedź na zagrożenia kompleksowe. Musimy przyzwyczaić się do pracy w zespole, zamiast podejmować decyzje za wszystkich" - oświadczył. Ławrow zadeklarował, że Rosja "chce odwrócić niekorzystne tendencje i spełnić oczekiwania, które się w nas pokłada". Rosyjski polityk skrytykował ukraińskie władze za "brak gotowości do realizacji postanowień z Mińska". Zarzucił rządowi w Kijowie prowadzenie wojny poprzez "głodzenie" mieszkańców Donbasu i Krymu. Jak podkreślił, rząd Ukrainy odciął Krymowi dostawy wody, co jego zdaniem mogłoby zostać uznane za zbrodnię wojenną. Szef MSZ Rosji ocenił też, że szansa na zrealizowanie ustalonego zawieszenia broni w Syrii wynosi mniej niż 50 proc. Z Monachium Jacek Lepiarz