"Uważam, że ryzyko jest bardzo wysokie, szczególnie jeśli uwzględnić tę retorykę: brzmią otwarte groźby użycia siły" - powiedział szef MSZ na spotkaniu z młodymi politologami i socjologami na forum młodzieżowym w obwodzie włodzimierskim. Ławrow zauważył, że w przypadkach, "gdy dochodzi niemal do bójki, to jako pierwsza z niebezpiecznej linii powinna się zapewne wycofać strona, która jest silniejsza i mądrzejsza". "Niestety, retoryka w Waszyngtonie i Pjongjangu zaczyna przekraczać miarę. Mimo wszystko sądzimy, że zdrowy rozsądek zwycięży" - mówił. Podkreślił, że Rosja stoi na stanowisku, że niedopuszczalne jest uzyskanie przez Koreę Północną broni jądrowej. Szef rosyjskiej dyplomacji mówił także o stosunkach Rosji z Zachodem, któremu zarzucił toczenie walki o zachowanie swojej dominacji w świecie. "Nasi koledzy amerykańscy wykorzystują obecną sytuację, w tym antyrosyjską postawę swych sojuszników w Europie, po to, by (...) utrzymać znaczenie NATO, które nie może istnieć bez USA, i jednocześnie myśleć o własnych interesach ekonomicznych" - oświadczył. Z kolei wewnątrz Unii Europejskiej istnieje - zdaniem rosyjskiego ministra - "agresywna rusofobiczna mniejszość", która "próbuje nadużywać zasady solidarności" i narzuca innym państwom unijnym "podejścia agresywne i konfrontacyjne". Ławrow przekonywał, że "część elit na Zachodzie chciałaby widzieć Rosję słabą" i "gotową do ustępstw na szkodę jej interesom". Wyraził przekonanie, że "celem wojny na sankcje jest m.in. osiągnięcie tego celu". "Nigdy nie będziemy niczego robić na szkodę naszym interesom i o tym wszyscy wiedzą" - zapewnił. Z Moskwy Anna Wróbel