Szef MON podkreślił, że ostatnie kilka dni pokazało, iż działania Rosji w Syrii nie są skoordynowane z koalicją międzynarodową działającą pod przewodnictwem USA. - To stanowi duże ryzyko dla i tak już niestabilnej Syrii. Sądzę jednak, że w krótkim czasie dojdzie do uporządkowania tej sytuacji. Syria jest już dostatecznie beczką prochu, by jeszcze ktoś miał się tam pojawiać z zapałkami - powiedział wicepremier. Dodał, że liczy, iż rozmowy między USA a Rosją uregulują tę sytuację. - Nie może być tak, że bez koordynacji, bez porozumienia, zadania bojowe na tym samym terenie realizują samoloty kilku państw. To grozi niekontrolowanym rozwojem wydarzeń, a na tym chyba nikomu nie zależy, a szczególnie milionom mieszkańców Syrii, którzy są ofiarami tego konfliktu - mówił Siemoniak. Rosja rozpoczęła w środę kampanię lotniczą w Syrii, zapewniając, że naloty są wymierzone w organizacje terrorystyczne, a zwłaszcza w dżihadystów z Państwa Islamskiego. Jednakże, według analityków ds. wojskowych, przynajmniej część tych nalotów przeprowadzono na obszarach, na których są tylko niewielkie siły IS lub nie ma ich wcale, natomiast niektóre ataki wymierzone były we wspieranych przez Zachód rebeliantów. Prezydent Barack Obama ostrzegł w piątek Rosję, że jej naloty w celu wzmocnienia prezydenta Syrii "wepchną ją w bagno", z którego trudno się wydobyć. Zapewnił, że USA nie będą prowadzić zastępczej wojny z Rosją w Syrii i dalej będą atakować Państwo Islamskie. Wicepremier Tomasz Siemoniak, który wystartuje w wyborach do Sejmu z pierwszego miejsca listy PO w okręgu wałbrzyskim, wraz z innymi dolnośląskimi kandydatami tej partii, w sobotę ruszył w podróż "busem programowym". Zaplanowano spotkania z mieszkańcami w kilku miejscowościach w regionie.