Szef MON mówił w TVN24, że NATO oceni sytuację i podejmie właściwe kroki, a głos Polski, jako sojusznika najlepiej zorientowanego w sprawach Ukrainy, jest słuchany. - Wszyscy sobie zdają sprawę, że wiemy najwięcej o tym, co się tam dzieje i nasza polityka zagraniczna, jak sądzę dość skuteczna, polega na tym, aby maksymalnie sytuacją na Ukrainie zainteresować NATO i Unię Europejską - powiedział szef MON. Zdaniem Siemoniaka Polska nie wystąpi o wzmocnienie swojej granicy siłami sojuszników z NATO. Zaznaczył, że decyzje o ewentualnych działaniach sojuszu zapadną po wtorkowym posiedzeniu Rady Północnoatlantyckiej. Siemoniak dodał, że po rozmowach na poziomie wojskowym z przedstawicielami państw NATO sąsiadujących z Ukrainą - w tym Turcji, Rumunii, Słowacji, Węgier - naczelny dowódca sojuszniczych sił w Europie gen. Philip M. Breedlove będzie mógł ocenić, czy konieczne są jakieś działania. - Czy to będą samoloty AWACS bądź inne elementy działania, zobaczymy; zostawmy tę sprawę wojskowym - zaznaczył szef MON. Po sobotniej zgodzie Rady Federacji na użycie rosyjskich wojsk na terenie Ukrainy i wobec faktycznego opanowania Krymu przez siły rosyjskie sytuacją w tym kraju zajmie się we wtorek w Brukseli Rada Północnoatlantycka na szczeblu ambasadorów przy NATO. Ostatnie wydarzenia między Rosją i Ukraina będą też tematem rozmowy szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton i rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa w Madrycie. Wizytę w Kijowie rozpoczyna na wtorek sekretarz stanu USA John Kerry. - Nie ma jakichkolwiek ruchów polskiego wojska związanych z sytuacją na Ukrainie - zapewnia Tomasz Siemoniak.Minister obrony narodowej skomentował opublikowane w internecie filmy i zdjęcia, które mają świadczyć o przemieszczaniu się polskich oddziałów. - Te zdjęcia dotyczyły przemieszczania się na poligon drawski i nie ma to żadnego związku z obecną sytuacją. Ludziom trudno uwierzyć w dementi, ale nie ma żadnego zagrożenia - tłumaczył Siemoniak.