Jak zaznaczył, cały czas trwają uzgodnienia dotyczące przylotu do Polski amerykańskich myśliwców. - Tutaj dzieje się wszystko bardzo szybko. My poprosiliśmy o to w poniedziałek, w środę była decyzja, w czwartek, czyli wczoraj, poznaliśmy szczegóły. Trwają uzgodnienia. Jedno jest pewne: w przyszłym tygodniu pojawią się te samoloty wraz z co najmniej 300 żołnierzami personelu. To jest pewne, wszystkie inne szczegóły będziemy podawali w miarę ustaleń ze stroną amerykańską - powiedział minister. Dopytywany o konkretny termin przylotu samolotów Siemoniak powiedział, że pierwsze z nich powinny przylecieć do Polski w poniedziałek, wtorek. Minister poinformował, że ćwiczenia, w których będą uczestniczyć amerykańskie samoloty będą obejmowały także inne lotniska niż Łask, gdzie oprócz polskich F-16 stacjonuje pododdział amerykańskich sił powietrznych, przygotowujący rotacyjne pobyty amerykańskich pilotów. Jak ocenił, przy tej liczbie samolotów F-16, i amerykańskich i polskich, będą to znaczące ćwiczenia. - Łask jest do tego najbardziej przygotowany, ale ćwiczenia będą obejmowały na pewno więcej lotnisk. Wszystkie szczegóły są dogrywane. Siły powietrzne są najbardziej elastycznym rodzajem sił zbrojnych, tutaj można w ciągu minut podejmować decyzje - powiedział. Pytany o to, czy w związku z sytuacją na Ukrainie Polska stara się o przyspieszenie rozmieszczenia w kraju elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej, Siemoniak powiedział, że nie ma takiego powodu. Dodał, że powstające obecnie elementy tarczy w Rumunii, które będą gotowe w 2015 r., obejmą swoją ochroną część Polski. Instalacja w Polsce - w Redzikowie - ma być gotowa w 2018 r. - Plan jest realizowany, jesteśmy w toku uzgodnień, to jest szalenie skomplikowana sprawa. Amerykanie, choćby a osobie sekretarza obrony, ostatnio obecnego w Polsce, zdecydowanie potwierdzają, że to jest w fazie wykonawczej, tu zagrożeń jakichkolwiek nie ma - zapewnił szef MON. Siemoniak potwierdził, że w czwartek nie udało się wjechać na Krym wojskowej misji OBWE. - Wczoraj misja wojskowa OBWE, w której jest dwóch polskich oficerów (...), kilkukrotnie próbowała wjechać na Krym. Nie udało się to, powrócili, i będą te próby podejmowali w ciągu najbliższych dni. Wiemy, że OBWE jest zdeterminowane co do tego, aby obserwatorzy trafili i przygotowali raport - powiedział. Zaznaczył, że obserwatorzy nie mogą czegokolwiek wymusić. - To jest bardzo rażący przykład, w jaki sposób tzw. władze Krymu podchodzą do społeczności międzynarodowej - powiedział. Przylot 12 amerykańskich myśliwców F-16 na ćwiczenia do Polski zapowiedzieli w czwartek w Warszawie minister obrony Tomasz Siemoniak i ambasador USA Stephen Mull. W środę szef Pentagonu Chuck Hagel poinformował, że podczas kryzysu na Ukrainie Stany Zjednoczone zwiększą pomoc militarną dla swych sojuszników w NATO, w tym dla Polski i krajów bałtyckich. Tego samego dnia Siemoniak powiedział, że najbliższa edycja wspólnych polsko-amerykańskich ćwiczeń lotniczych będzie znacznie większa niż planowano. Takie rotacyjne ćwiczenia z udziałem samolotów transportowych i wielozadaniowych odbywają się cztery razy do roku. Zapoczątkowano je w 2013 r. W 2018 r. w Redzikowie zostaną rozmieszczone elementy europejskiej części amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej. W Polsce mają się znaleźć pociski SM-3 w najnowszej wersji Block IIA. Na prośbę Ukrainy w środę na Krym udali się obserwatorzy z 18 państw OBWE, wysłani w trybie przepisów o działaniach dla rozwiania obaw związanych z nadzwyczajną aktywnością wojskową. We wtorek prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył, że nie ma obecnie potrzeby użycia sił zbrojnych na Ukrainie, ale Rosja ma taką opcję. W sobotę Rada Federacji wydała zgodę na rosyjską interwencję militarną na terenie Ukrainy.